wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 4

Camila:

    Ja i Fran postanowiłyśmy iść do "naszej " kafejki. Była tylko kilka metrów od szkoły Studio OneBeat. To było miejsce do którego chodziłyśmy już jako małe dziewczynki. Wtedy nie myślałam nawet, że dostanę się do takiego miejsca jak ta szkoła muzyczna. Tylko jedna rzecz mi się nie podoba w tym miejscu. Nie rzecz tylko jedna osoba. Tą osobą jest ten chłopak. Tak mało czasu tam spędziłam, a już mam wroga. On mnie wpienia, przez niego jestem strasznie wybuchowa, agresywna. Wszystko przez niego. Całe zło tego świata stało się wtedy gdy ON się urodził. On jest sługusem szatana.
   Gdy doszłyśmy na miejsce przy '"naszym" stoliku siedział ten baran. Chciałam już tam do niego podejść i przemówić mu do rozumu, ale Fran mnie powstrzymała.
-Cami, możemy przecież usiąść gdzie indziej. W tym dniu powinnyśmy świętować, dostałyśmy się do najlepszej szkoły muzycznej w całym Buenos Aires.
-Wiem, wiem Fran. Jednak, wiesz że ja i ON od razu się nie polubiliśmy. Pałamy do siebie istną nienawiścią. Widziałam w jego oczach gniew. One chciały zabić wszystkich ludzi, ja mu nic nie zrobiłam. Ja się tylko broniłam. Broniłam się Fran.
-Cam przestań, mówisz jakbym była sędzią,a ty byś była oskarżona o morderstwo. On jest bardzo przystojny, już ci to mówiłam.
    Fran szczerzyła się jak nigdy. Gdy o nim mówiła ciągle była jakoś dziwnie wesoła. To było trochę podejrzane, a może to tylko zbieg okoliczności? Ona chyba nie zakochałaby się w takim idiocie. No wprawdzie tylko mnie obrażał, do niej nie powiedział żadnego złego słowa, tylko się przywitał. Może nie jest wcale taki zły. Może kiedyś będą parą. Co ja wtedy zrobię? Będę nienawidziła chłopaka swojej najlepszej  przyjaciółki. Jesteśmy z Fran jak siostry. Znamy się od przedszkola. Pamiętam jak się pierwszy raz spotkałyśmy.

Był wtedy poniedziałek. Pierwszy dzień szkoły. Czekałam na niego tak długo. Weszłam do małej sali w której mieliśmy mieć tam zajęcia. Od razu wypatrzyłam miejsce przy oknie w pierwszej ławce. Podeszłam do mojego celu. Przede mną doszła tam pewna czarnowłosa dziewczynka. Usiadła na miejscu, na moim miejscu. Na miejscu obok siebie położyła swój różowy plecak. Spytałam jej z uśmiechem na ustach czy mogę usiąść, a ona od powiedziała, że nie. Bardzo się zezłościłam. Sama złożyłam jej plecak z drewnianego krzesełka. Fran otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Zajęłam miejsce obok niej. Po chwili pani weszła do sali, kazała mi i Fran na środku klasy przedstawić się. Wtedy okazało się, że mamy te same za interesowania. To samo sprawiało nam radochę. Z tego samego powodu byłyśmy smutne. Po kilku dniach byłyśmy najlepszymi koleżankami, wymieniłyśmy się numerami telefonów. Zaledwie miesiąc później stałyśmy się nierozłączne, mówiono na nas papuszki nierozłączki. 

   Pamiętam to tak dobrze. Od tamtej chwili minęło już tyle lat. Między nami jest wciąż tak samo. Czasem są drobne sprzeczki, ale zawsze się godzimy. Nasze sprzeczki zwykle są na temat ubrań. Fran mówi, żebym bardziej kobieco się ubierała. Ja na to się nie zgadzam, mówię że mam inny styl. Jeszcze tylko nie było kłótni o chłopaka. Taka kłótnia nigdy nie nastąpi, mamy w ogóle inne typy. Ja lubię złych chłopców. Kiedyś spotykałam się z chłopakiem, który ubierał się jako gangster. Jednak jego dusza była łagodna jak baranek. Natomiast moja Fran lubi chłopaków ułożonych, łagodnych, spokojnych, ambitnych. Jak teraz tak się nad tym zastanawiam. Ten idiota nie ma w ogóle nic wspólnego z ideałem mojej przyjaciółki.

Fran:
 
   Nie mogę tego wytrzymać. Cami jak widzi te ciacho to się dziwie zachowuje. W jej oczach widać istny mord. Mówiłam jej, żeby się uspokoiła, ale ona mnie w ogóle nie słucha. Teraz się tak dziwnie wyłączyła, ciekawe o czym myśli. Chciałabym zobaczyć co się kryje w jej główce. Chciałabym wiedzieć, to wszystko.
-Hej dziewczyny. Co was tu sprowadza?
  Spojrzałam na twarz, która wypowiadała te słowa. Był to bardzo przystojny chłopak, miał uroczy uśmiech. Był najprzystojniejszym chłopakiem jakiego spotkałam w całym moim życiu.
-Hej. Chciałyśmy napić się kawy.
  Spojrzałam w jego oczy, można się w ich zatonąć. Ciekawe jak się nazywa. Chciałabym poznać imię chłopaka w którym się CHYBA zakochałam. Czy to może być miłość od pierwszego spojrzenia?
-Jestem...

*********************************************************************************************************************************************
Przepraszam ale mam problemy ze wzrokiem. Przez dwa dni nie będę miała okularów przez co słabo widzę. Przepraszam za wszystkie błędy.
Jak wam podoba się rozdział?

Justyna <3

4 komentarze:

  1. Nie mam zadnych uwag!!!! Sweet i konirc kropka<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 !!"!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przychodzę z małym opóźnieniem, może uda mi się jeszcze skomentować tego posta 17 właściwie mam jeszcze 20 minut więc powinnam zdążyć. xD
    Nie no czemunta Cami aż tak nie lubi Maximiliana?
    I tak będę parą przeciwieństwa się przeciągają, prawda?
    Haha pierwsze spotkanie Fran i Cami było rozbrajające.
    Franczeska nie zgodziła się aby Cami z Nią usiadła to Camila sama sobie pozwoliła xD
    Btw. to ten chłopak to będzie Marco? Chyba, że będzie Leoneska? Dobra Carrots się ogarnia.
    Rozdział jest świetny, piękny i w ogóle cud, miód i malina.
    Sorry bardzo za mój nierozgarnięty komentarz ale ja już nie myślę (czy ja w ogóle myśle? O.o)
    Tak czy inaczej geniaonu rozdział i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałyście nominowane do L.B.A na moim blogu :* http://lemiforever.blogspot.com/2014/08/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze wejdzcie na ten blog http://candeifacupl.blogspot.com/?m=1 Prosze!<3. I skomentujcie<3

    OdpowiedzUsuń