piątek, 25 października 2013

Jakiś tam tytuł...

3 komentarze:
"Są w życiu chwi­le, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wte­dy właśnie oka­zuje się... że jed­nak może.  "
-Rafał Kosik
Pewnie to teraz czytasz i nie wiesz o co chodzi. 
Pewnie spostrzegawcze człowieki zauważyły, że dodaję rozdziały co tydzień w piątki.
Pewnie zastanawiacie się kiedy będzie rozdział i czemu do was piszę.
Otóż mam ostatnio dużo na głowie, dzisiaj byłam i jestem zmęczona, jutro mam festyn w szkole, a w niedzielę urządzam urodziny z koleżanką i kolegą. Niby same przyjemności, ale wiąże się z nimi masa obowiązków...
A do tego wena mnie opuściła :(  Nie mam żadnego pomysłu na rozdział. Tylko na te późniejsze, a teraz... Pustka. Mam w głowie dziurę, którą powinny wypełniać pomysły, ale ich nie ma.
Może uda mi się cuś dodać w ten weekend, ale nic nie obiecuję.
Jednak mogę wam obiecać, że jak coś mnie natchnie to od razu zabieram się za pisanie.
                    "Marzę o cof­nięciu cza­su. Chciałbym wrócić na pew­ne roz­sta­je dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczy­tać uważnie na­pisy na dro­gow­ska­zach i pójść w in­nym kierunku."

 -Janusz Leon Wiśniewski

piątek, 18 października 2013

Rozdział XXI / 21

7 komentarzy:
*Maxi*
-To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- spytałem.
-To jest bardzo trudne to powiedzenia...
-To może spróbuj po hiszpańsku?
-Wcale mi tego nie ułatwiasz... Synku, wiem, że jesteś teraz szczęśliwy z Camilą, ale uważam, że nie powinniście być razem...
-Dlaczego?!
-Kochanie to bardzo skomplikowane, uwierz mi, że tak będzie lepiej- powiedziała. Czułem, że wszystko się we mnie gotuje. Kocham Camilę i nic, ani nikt tego nie zmieni.
-Jestem z Camilą zaledwie dzień, nawet nie! Bo około 15 godzin, a ty już każesz mi z nią zerwać!?
-Wiem, że to nie brzmi najlepiej, ale uwierz mi, że to nie jest dziewczyna dla ciebie. A teraz szybciutko wsiadaj do samochodu.
-A co z Cami?!- z minuty na minute stawałem się coraz bardziej zły. -Chyba jej tu nie zostawimy!?
-Nie, nie, zawołaj ją to zaraz wrócimy do domu.
Niechętnie udałem się na górę, ale nie zastałem tam Camili. Nie było tam również jej ubrań, ani niczego co by do niej należało. Na łóżku leżała moja bluzka i jakaś karteczka.

Maxi, z tego co słyszałam twoja mama nie za bardzo mnie lubi... Nie wiem co tu więcej pisać. Głupio się czułam więc wyszłam. Nie martw się. Wyszłam przez okno obok którego jest gałąź drzewa. Nic mi nie będzie. Znam drogę do mojego domu. Proszę cię nie szukaj mnie, bo chcę pobyć sama. 
Całuję Cami :**
PS: Piszę na szybko.

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie przeczytałem. Cami uciekła, przez moją mamę. Wziąłem pierwszą lepszą rzecz do ręki i rzuciłem nią o podłogę. Był to wazon, razem z kwiatami. Oberwie mi się, ale w tej chwili mnie to nie obchodzi. Ta sytuacja mnie przeraża- moja dziewczyna wyszła przez okno, po drzewie, bo czuła się głupio przez moją mamę.
Jak torpeda wparowałem do salonu.
-Nie ma jej- powiedziałem najspokojniej jak umiałem.
-Jak to nie ma?
-No normalnie. Zobacz sobie- podałem jej karteczkę. Westchnęła. Już myślałem, że może zmieniła zdanie, ale nic z tego.
-No cóż Maxi, przykro mi, że tak postąpiła, ale musimy już iść. Wsiadaj szybko do samochodu.
-Ale, mamo!
-Wsiadaj do samochodu!- nie ruszyłem się z miejsca.-Już!
Stwierdziłem, że dalsze stawianie oporu nie ma sensu i posłusznie wsiadłem do samochodu.
Przez większość drogi się do niej nie odzywałem, ale pewne pytanie nasuwało mi się na język. Nie wytrzymałem i musiałem je zadać:
-Mamo, a właściwie czemu do tej pory nie mówiłaś mi nic o tym, że Cami... No, że... No, nie mówiłaś mi tego co dzisiaj powiedziałaś? 
-Maxi, posłuchaj mnie to jest bardzo skomplikowane. Nie dam rady ci tego teraz wytłumaczyć.
-Pamiętam jeszcze jak zrobiłabyś wszystko dla Cami, kupiłabyś jej ciasteczka, chipsy, no ogólnie wszystko. A teraz ją tak potraktowałaś. 
-Maximiliano, mówię ci to po raz ostatni to jest bardzo trudne do wytłumaczenia!
Umilkłem, miliony myśli plątały mi się po głowie. Przecież mama kiedyś uwielbiała Camilę i zrobiła by dla niej praktycznie wszystko, a teraz... Jakby na jej miejsce przyszła inna osoba.
Dojechaliśmy do mojego domu. Ledwo samochód stanął na podjeździe, już wyszedłem z auta.
-Gdzie idziesz?- zapytała moja mama.
-Do parku. Tego też już mi nie wolno?!
Nie czekając na odpowiedź udałem się w tamtą stronę. Po drodze próbowałem kilka razy dodzwonić się do Cami. Na marne. Będę dobrej myśli- nie słyszy telefonu. A co jeśli mnie ignoruje!? Nie! Miałem być dobrej myśli- ma wyłączony telefon, tak, na pewno. 
Szedłem zamyślony. Moje nogi same mnie pokierowały, lecz nie do parku tylko przed dom mojej dziewczyny. Pomyślałem, że skoro już tu jestem, do wejdę do niej.
Powoli zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili otworzył mi ojciec Cami.
-Dzień dobry. Ja do Camili.
-Nie ma jej.
-Ale jak to jej nie ma?
-No tak, a czy nie miała być z tobą?- zrobiło mi się głupio. Usłyszałem dźwięk SMS-a, ale to nie był mój telefon. 
-To nie twój?- spytał się mnie pan Torres.
-Nie. To chyba pana telefon- sprawdził telefon.
-Rzeczywiście. To Camila do mnie napisała. Pisze, że jest w parku i żebym się nie martwił.
-Dobrze, przepraszam, ale muszę już iść.
Popędziłem do parku. Byłem praktycznie w każdej alejce, ale w żadnej nie widziałem Cami. Zaraz, chyba ją widzę, siedzi na ławce z Broudwey'em. Ciekawe co razem robią. Podszedłem do nich bliżej. Zauważyłem, że się kłócą. Nie mam pojęcia o co, bo z odległości 30 metrów nie było ich słychać. Nagle zobaczyłem coś czego się kompletnie nie spodziewałem- Broudwey pocałował Camilę. Momentalnie zrobiłem się czerwony jak burak. Złość przepełniała całe moje ciało. Ten, za przeproszeniem, cymbał pocałował MOJĄ dziewczynę, z którą najpierw się kłócił i do tego teraz widzi, że ona próbuje mu się wyrwać.
Nie mogłem dłużej czekać podbiegłem do nich. Nie wiedziałem co mam zrobić, więc po prostu krzyknąłem:
-Zostaw ją!
Momentalnie zostawił ją w spokoju, a dziewczyna dała mu z liścia w twarz. Wydawało mi się, że tylko mrugnąłem, a on już wyparował.
-Maxi to nie tak jak myślisz!- powiedziała szybko Camila przez łzy, chciała mówić dalej, ale jej przerwałem.
-Cami, widziałem całą tą sytuacje, spokojnie- powiedziałem i ją przytuliłem.
-Wiesz Maxi mam wrażenie, że cały świat jest przeciwko nam. Nie jesteśmy razem nawet jeden dzień, a ktoś już chce nasz rozdzielić. Może to jest znak, może nie powinniśmy być razem. Los chyba tego nie chce.
-Cami, to, że los nie chce żebyśmy byli razem to nic nie znaczy. MY chcemy być razem, to jest najważniejsze- powiedziałem i ją pocałowałem.

______________________
Tak wiem, miałam nic nie robić Caxi i w sumie nic takiego nie zrobiłam, no, ale cóż. Nie zabijajcie za tą akcję z mamą Maxiego.
Co do poprzedniego postu. Wychodzi na to, że 4 osoby czytają mojego bloga, no cóż... lepsze to niż nic. Ale urzekła mnie ilość wejść tamtego dnia- 189. To jest rekord.
KOMENTUJCIE :****

PS: Dziękuję za ponad 7 000 wejść <3

niedziela, 13 października 2013

Spis ludności

5 komentarzy:
Hej! :)
Postanowiłam, że zrobię taki "spis ludności". Jeśli czytasz mojego bloga dodaj komentarz pod tym postem.
Robię to, bo szczerze mówiąc nie wiem co myśleć, pod ostatnim postem jest 5 komentarzy, a w ankiecie zagłosowało 45 osób.
I jeżeli okaże się, że mojego bloga czyta mała liczba osób, to zacznę się zastanawiać nad jego zawieszeniem.
Wiem oczywiście, że są takie osoby, które to czytały, czytają i będą czytały (mam nadzieję) -kornelia80, Justyna, Weronika, no, ale to są trzy osoby :(
Trudno mi będzie się pożegnać z tym blogiem, ale jeżeli prawie nikt tego nie czyta to... no...
Po prostu nie wiem co mam robić ;(
Jeżeli dodacie komentarz, chociaż raz, chociaż pod tym postem to będę miała świadomość, że jesteście ze mną i będzie mi się lepiej pisać.




PS: Do wszystkich: jeżeli wam się ten blog to polecajcie, no nie wiem, koleżankom, rodzeństwu itp. Plis, bardzo mi na tym zależy.


piątek, 11 października 2013

Rozdział XX / 20

5 komentarzy:
*Maxi*
 Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. A po chwili ktoś bezceremonialnie wparował do domku, a była to.... moja mama! Tak, moja mama! Co ona tu robi?! Nie mam zielonego pojęcia! Przecież mówiłem jej, że wrócimy jutro. To znaczy mówiłem jej wczoraj, więc mamy wrócić dzisiaj, ale jest dopiero 10:00.
Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie, ale ona chyba tego nie zauważyła.
-M-mamo? Co ty tutaj robisz?!- spytałem oburzony.
-Chciałam sprawdzić czy nie zostanę przedwcześnie babcią- powiedziała. Zatkało mnie. W ogóle o tym nie myślałem. Czułem, że robię się czerwony, zarówno ze wstydu jak i złości. Cami się dość mocno zarumieniła, ale na pewno nie bardziej niż ja.
-Dzieciaki! Przecież żartuję!- zaśmiała się. -Ale nie zostanę?
-NIE!- powiedzieliśmy równocześnie.
-To dobrze, Camilo czy mogłabyś nas zostawić samych na chwilkę?
-Oczywiście.

*Cami*
Posłusznie poszłam na górę. Chciałam to zrobić od chwili gdy mama Maxiego weszła do domku, bo mam na sobie tylko długą bluzkę. Podeszłam do moich ubrań. Co dziwne teraz są suche. No cóż... Brak komentarza. Szybko się ubrałam.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To moja mama... Odebrać? Zwykle jak do mnie dzwoni to dostaję ochrzan... Odbieram.
C: Halo, mamo?   
M: Cześć Camciu.
C: Mamo!
M: No dobrze, dobrze. Nie będę cie tak nazywać.
C: Dziękuję. Dlaczego dzwonisz?
M: Chciałam się spytać czy nie zostanę przedwcześnie babcią.
C: Wy się zmówiłyście, czy co?! No!Y... Brak słów!
M: (śmiech) Nie, nie zmówiłyśmy się. Po prostu wcześniej razem rozmawiałyśmy i jakoś tak wyszło.
C: Jakoś tak wyszło, że zeszłyście na temat wnuków?! Po prostu brak słów...
M:  Już się tak nie wściekaj. Czyli wszystko dobrze?
C: Tak. Muszę kończyć. Całusy!
M: Pa!
 
 Brak komentarza.
   
*Alex* 
Nareszcie mam czas, żeby zająć się moim blogiem. Ostatnio dużo się działo i nie miałam na to czasu. Oczywiście muszę to zrobić sama, bo nasze gołąbeczki są... nawet nie wiem gdzie, a Fran pomaga Luce w Resto. Do tej pory dodałam tylko jeden filmik, a właściwie dźwięk, bo słychać tylko mój głos. Co dziwne dużo osób już dodało się do obserwatorów i skomentowało. Oczywiście wszystko jest po hiszpańsku. Przygotowałam sobie specjalnie tekst. Dobra zaczynam nagrywać.

-Hej! Widziałam, że dużo osób jest zainteresowanych tym blogiem, z czego bardzo się cieszę. Pamiętacie mówiłam wam, że będą ze mną następnym razem nagrywać trzy inne osoby, ale okazało się, że dzisiaj też są zajęci, więc jestem tylko ja. Pamiętacie pewnie też, że mówiłam, że będą różne choreografie, więc mam nadal rękę w gipsie, więc tańca dzisiaj jeszcze nie będzie. Ale za to mam dla was kilka piosenek, na razie tylko innych wykonawców, bo jak mówiłam mamy pewne braki w personelu. Nie przedłużając, oto pierwsza piosenka, czyli "Beautiful" Christiny Aguilera


-Jeśli ci się podobało to napisz komentarz, polecaj bloga itp., a jak nie to... dodaj komentarz i powiedz co robię źle! No to jedziemy dalej, piosenka "If I were a boy" Beyonce

   
-I to tyle na dzisiaj, dzięki za obejrzenie i cześć!

Jakoś się udało. Ukatrupię ich jak wrócą! Musiałam wszystko odwalać sama! Nie to żebym tego nie lubiła, ale nadal mi nie idzie z hiszpańskim najlepiej. 
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę wejść?- to był Rafał
-Nie. Spadaj- nie ważne co bym powiedziała on i tak by wszedł.- W jakiej sprawie przybywasz do mnie mój szanowny przyjacielu?
-Szanowna pani, mam do pani pewną szanowną sprawę- nie wytrzymałam zaczęłam się śmiać. W jego wykonaniu to brzmi komicznie. -Czy szanowna pani może przestać się śmiać?- tym razem wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.- Nie no, ale bez kitu, z czego się śmiejesz?
-Z-z- nie mogłam nic wyksztusić.
-Z-z?
-Z ciebie... Dobra już. Uspokoiłam się. To co cię sprowadza w moje skromne progi?
-Chciałem cie zaprosić na przyjacielski koktajl, do McDonald'sa.
-No nie wiem. Nie mam ochoty się ruszać z domu, a jak już mam się ruszyć to gdzieś indziej.
 -No proszę- nalegał.
-No dobra, nie wiem czemu ci tak na tym zależy... Ale ty płacisz.
-Dobrze.
-I zamawiasz jedzenie.
-Dobrze.
-A ja wybieram co ty zjesz.
-Nie ma mowy.
-Czemu?
-Bo ty mi wciśniesz jakąś sałatkę.
-Dobra, ty decydujesz, chodźmy już. Narobiłeś mi apetytu, teraz będziemy szybko iść.
 Tak jak powiedziałam, szybko udaliśmy się do McDonald'su. Nie przepadam za jedzeniem tutaj, no, ale cóż... Raz na jakiś czas nie zaszkodzi. 
Usiedliśmy przy stoliku. Ja zamówiłam sobie 6 Nuggets'ów i lody, a Rafał frytki, haburgera, duże picie i szejka. Nie mam pojęcia gdzie on to wszystko zmieści i jak może jeść takie świństwo jak hamburger, ale jak to mówią "o gustach się nie dyskutuje".
-Pamiętasz jak kiedyś, w 6. klasie, byliśmy razem w McDonald'sie?- zapytałam.
-Ale wtedy jak Kuba miał "dziewczynę"?
-No, pamiętam jak was śledziłyśmy, bo nie chceliście żebyśmy szły z wami...
-Wy nas śledziłyście?!
-No tak. Nie wiedziałeś o tym?
-Nie!
-No to teraz już wiesz.
-Pamiętam jak z Martyną i Olcią śmiałyście się z nas, że tamta dziewczyna się do nas przysiadła- powiedział, a ja posmutniałam. Tak, Martyna i Olcia, to były czasy, nigdzie nie wyjeżdżałam,  byłyśmy zawsze razem.
 -Co się stało? Powiedziałem coś nie tak?- spytał się. Po policzku zleciało mi kilka łez.
-Nie- powiedziałam ocierając je.-Nie, to nie ty. Po prostu jeszcze nie powiedziałam dziewczyną, że nie wracam do Polski.
-Nie martw się będzie dobrze- pocieszał mnie, jednak mu to nie wychodziło.
-A co jak się nigdy nie zobaczymy?! Co wtedy?
-Nie wiem. Nie myślmy teraz o tym.
Resztę "posiłku" zjedliśmy w ciszy.

________________________
Tadam!
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Głosujcie w ankiecie obok ;)
Jeszcze jedna rzecz, co do reklamowania blogów (jeszcze z konkursu), to wcześniej coś mi blogger szwankował i nie mogłam wstawić żadnego tekstu. Wiec ten okres polecania bloga zaczyna się od teraz.

Edit: Jednak nadal mam jakieś problemy, wiec będziecie musieli jakiś czas poczekać :(
 
Każdy kto przeczyta niech doda komentarz, chciałabym wiedzieć ile osób to czyta. Możecie dodać komentarz tylko ten jeden raz, chciałabym wiedzieć, że to czytacie i że jesteście ze mną :)

środa, 9 października 2013

Aaaaa!!

5 komentarzy:
Widzieliście już to!?!?
       Normalnie nie wierzę! Tini napisała do nas! I to do tego po polsku!!! Normalnie od dzisiaj, właściwie wczoraj, zaczęłam ją na prawdę wielbić ♥
Jeżeli macie twittera, to pokażcie Tini, że to wiele dla nas znaczy. Podajwajcie dalej, dodawajście do ulubionych, komentujcie! Ja niestety twittera nie posiadam :(


Informacje zauważyłam na blogu Violetta Polska *klik*

piątek, 4 października 2013

Rozdział XIX / 19

3 komentarze:
*Camila*
Ten dzień był przepiękny. Najlepszy jaki pamiętam. Chciałabym to kiedyś powtórzyć. Eh... Niestety wszystko co piękne kiedyś się kończy. Ten dzień się skończył. Jest jeden plus- Maxi jest moim chłopakiem!!!
A propos niego, gdzie on jest? Nie śpię już od 10 minut i nie zauważyłam, że go nie ma. Pierdoła! Szybko się ubrałam w bluzkę Maxiego. Moje ubrania jeszcze nie wyschły, co jest dziwne... Sama to sprawdzałam. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół. Poczułam pyszną woń naleśników. Zajrzałam do kuchni, a tam MÓJ CHŁOPAK robił naleśniki. Trochę mu to nie wychodziło, ale one i tak wyglądały przepysznie. Podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam.
-Witaj mój chłopaku- powiedziałam podkreślając ostatnie dwa słowa.
-Witaj moja dziewczyno- chłopak zrobił to samo odwracając się do mnie.
-Co tam przypalasz?- zaśmiałam się.
-Ja nic nie przypalam. Ja gotuję- powiedział z udawaną wyższością.
-Nie byłabym tego taka pewna- powiedziałam i wskazałam na patelnię
-Co?!- chłopak momentalnie się odwrócił. Tak jak powiedziałam naleśnik się przypalił, ale na szczęście tylko z jednej strony. 
-Pokażę ci coś- powiedział i podrzucił naleśnika, ten się obrócił w powietrzu i wylądował z powrotem na patelni.
-Brawo! Zrób tak jeszcze raz!
-No nie wiem, nie wiem. To jest sztuka bardzo trudna do opanowania... A ja nie mam motywacji...
-Nawet o tym nie myśl! Udowodnię ci, że to wcale nie jest taka trudna sztuka- powiedziałam. Wzięłam do ręki patelnię i spróbowałam podrzucić naleśnika. Niestety... Udało mi się, ale wylądował on na ziemi.
-I co nadal sądzisz, że to takie łatwe?- powiedział Maxi śmiejąc się. -Patrz i ucz się od mistrza!- podszedł do patelni, nalał na nią ciasto do naleśników. Odczekał chwilę i zaczął próbować podrzucić naleśnika. Ten dał się podrzucić, ale poleciał za daleko i... przykleił się do sufitu! Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Mina Maxiego- bezcenna, z resztą jak jego poza- był w piżamie, w jednej ręce trzymał patelnię, a drugą trzymał się za głowę.
Usiadłam na krześle, usiłowałam złapać oddech i przestać się śmiać. Zanim się spostrzegłam Maxi znowu robił naleśniki. Znowu do niego podeszłam i od tyłu przytuliłam.
-Kochanie moje- zaczęłam.-coś ci na głowę kapie- chłopak odruchowo przyłożył rękę do głowy. Cicho zaklął pod nosem. Co mu kapało na głowę? Ciasto z naleśnika. Tak, z tego co dynda sobie na suficie. -Wiesz nie będę ci już przeszkadzać. Zrobię dla nas kakałko.
-Wcale mi nie przeszkadzasz. Możesz mnie tak tulić cały dzień- uśmiechnął się.
-Ale ja wolę zrobić kakałko.
-Na pewno?
-Na pewno.
-Ale tak na 100% ?
-Tak.
-Jesteś tego pewna?
-Tak! Wiesz co? Kończę te rozmowę... I idę zrobić kakałko!
-Skoro już się uparłaś- powiedział zrezygnowany. Wiedział, że ja łatwo nie odpuszczam.
Po pięciu minutach wszystko było gotowe do spożycia. Maxi usmażył naleśniczki, ja zrobiłam kakałko. Rany... Z tego szczęścia cofnęłam się w rozwoju- mówię zdrobnieniami... No trudno! Mogę tak mówić do końca życia bylebym była szczęśliwa.
Spróbowałam potrawy, była przepyszna! Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego.
-Maxi?
-Tak?
-Gdzie ty się gotować nauczyłeś?!
-Szkoła domowa.
-Czyli...
-Gotowałem z moją mamą i tak się nauczyłem, a co? Smakuje ci?
-Nawet nie wiesz jak bardzo! Ale jestem też zadowolona z siebie. To kakałko też jest pyszne- powiedziałam dumnie.
-To prawda.
Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy. Ale to nie była taka niezręczna cisza, która panowała pewnego razu podczas urodzin Maxiego, tylko taka przyjemna cisza. Nawet nie zauważyłam a mój talerz był już pusty. Grzecznie odłożyłam go do zlewu razem z moim kubkiem i zaczęłam myć. Po chwili Maxi też zjadł i włożył talerz wraz z kubkiem do zlewu. 
-Już traktujesz mnie jak służącą?- zapytałam.- To chyba jeszcze za wcześnie.
-Nie traktuję cię jak służącą... Po prostu już zmywałaś swoje...
-No dobrze, nie tłumacz się. Nie obrażam się, ale chyba coś mi się należy za tak wielki czyn- powiedziałam i wskazałam na policzek. Chłopak mnie tam pocałował.-Dziękuję. A teraz idź umyć włosy.
-Czemu?
-Bo masz całe w cieście naleśnikowym- chłopak przejrzał się w lustrze.
-Mi to nie przeszkadza.
-Idź umyć włosy.
-Ale...
-Idź umyć włosy!
-Dobrze mamo- dostał morką gąbką w twarz.
-Włosy, umyć! Już!- nareszcie poszedł na górę i wziął prysznic. 
Tak ni z gruszki, ni z pietruszki przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek. Ale ten NASZ, bo to, że ja go pocałowałam jak był nieprzytomny to się nie liczy. Tak się zamyśliłam, że zdążyłam już umyć wszystkie talerze, kubki, patelnie i miskę nawet nie wiem  po czym.
Usłyszałam dźwięk fortepianu. Znałam tą melodię. Chyba ją kiedyś razem z Fran i Maxim skomponowaliśmy. To pewnie mój chłopak- jak to pięknie brzmi- gra. Weszłam do salony i zaczęłam śpiewać:

Oh,oh,oh,oh,oh,eh,eh,eh,eh,oh
Oh,oh,oh,oh,oh,eh,eh,eh,eh,oh


 Następnie Maxi:

Si hay duda,
No hay duda.
La única verdad está en tu corazón.
Si hay duda,
No hay duda.
Se hace claro el camino,
Llegare a mi destino.


I znowu ja:

Algo suena en mi,
Algo suena en vos.Oo
Es tan distinto y fantásticooo.
Suena distinto,
Baila tu corazón.ohohoh
Mueve tu cuerpo, muevelo.




Usiadłam obok Maxiego przy pianinie i kontynuowałam:
 
Encuentro todo en mi música
Porque estoy siempre bailandoo oo.
Yo necesito que mi música
Me diga que estoy buscando,
Buscando en mi. 

  
Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, a moja do jego. Dzieliły nas zaledwie milimetry. Już mieliśmy unieść się nad ziemią, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Ktoś bezceremonialnie wparował do domku, a był/ była to......

_______________________
Kto wszedł do domku? 
Sama chciałabym to wiedzieć...
A teraz sprawy konkursowe zrobiłam kolaże, które wysłałam trzem dziewczynom na e-maila, ale jak na moje umiejętności są tak genialne, że postanowiłam je tu umieścić. Jestem z siebie dumna :)
 Ale zanim je zobaczycie jeszcze jedna była nagroda w konkursie: reklama bloga.
A więc wchodźcie na te blogi :)  :
 http://vilu-y-leon.blogspot.com/
 http://tda-patrome.blogspot.com/
http://tori-i-beck.blogspot.com/ 

A oto moje kolaże:
- za miejsce 1. 

-za miejsce 2.

-za miejsce 3. 



Całuski :***