piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział XXVII / 27

Dziewczyna spojrzała swoimi spuchniętymi oczami na ojca. Wiedziała czego, a raczej kogo będzie dotyczyć tan rozmowa. Starając się odwlec moment rozpoczęcie konwersacji Camila wzięła kubek z gorącym napojem i zaczęła delektować się jego smakiem.
-O czym chciałeś porozmawiać?- spytała patrząc się w napój. Jej ojciec zabrał jej kakao i popatrzył na nią.
-Co on ci zrobił?
-Kto?- spytała głupio, chociaż wiedziała o kim mowa.
-Camila, nie udawaj głupiej- mówił z troską w głosie mężczyzna. –Oboje wiemy o kim mówimy. Powiedz mi co ci zrobił.
-A co miał zrobić?- spytała sarkastycznie dziewczyna.
-No nie wiem… Dzisiejszy świat jest brutalny.
-Powiedzmy, że z nim zerwałam…
-Powiedzmy?- spytał. Dziewczyna westchnęła.
-On mnie, mnie… -czuła jak jej oczy znów robią się wilgotne. –On mnie zdradził.
-Kochanie nie płacz. Mówiłem ci, że on nie jest dla ciebie odpowiedni. Powinnaś zerwać z nim kontakt.
-Ale ja go kocham!
-Mimo wszystko, powinnaś…
-Ale tato powiedz mi jak?! Będziemy chodzić do tej samej szkoły, możliwe, że do tej samej klasy, on przyjaźni się z Alex i Fran. Powiedz mi jak tu go nie spotkać!- dziewczyna rozpłakała się na dobre.
-No… e… O patrz Alejandra i Fransesca przyszły- powiedział i szybko wyszedł z pokoju.
Dziewczyny cicho podeszły do swojej przyjaciółki. Usiadły obok niej i ją przytuliły.
-Dusicie mnie!- zaśmiała się.
-Mamy dla ciebie niespodziankę!- powiedziała Fran, a Alex przytaknęła.
-Jaką?
Dziewczyny otworzyły komputer. Był włączony ich blog. Pokazały rudowłosej komentarze zamieszczone pod ostatnim postem. Camila z zaciekawieniem zaczęła je czytać. Pojedyncza łza spłynęła po jej twarzy, ale było to ze wzruszenia. Zobaczyła takie komentarze:
„Wiem, że cierpicie, ale wejdźcie na bloga, chociaż jeden raz! Chcemy was usłyszeć!”
„Skoro Alex i Lodo mówią, że jesteście wspaniali/łe  to im wierzę ;) Jeśli któreś z Was jest dziewczyną to jeżeli chłopak z Tobą zerwał nie przejmuj się prędzej czy później będzie Cie błagał o chodzenie ;D”
„Już Was kocham! Wszystkich razem i każdego z osobna. Wracajcie szybko do formy ;)”
„Nie poddawajcie się! Na pewno dacie sobie radę :**”
-Jesteście cudowne! Kocham was!- Cami przytuliła swoje przyjaciółki z całej siły. –A tak właściwie to gdzie wcześniej byłyście?
-My… No… Em… Musiałyśmy załatwić pewną sprawę- powiedziała Włoszka.
-A co ty na to, żeby iść na spacer do parku?- spytała jej kuzynka.
-Pewnie, tylko pójdę jeszcze do toalety- odpowiedziała z uśmiechem.
-Co to za nagła zmiana nastroju? Hm?- spytała się Włoszka, lecz dziewczyna była już w toalecie. Obydwie dziewczyny odprowadziły ją wzrokiem.
-Pierwsza faza zakończona.
*30 minut później*
-Cami, szybciej! Ile można siedzieć w łazience?!
-Już, już!
-Słyszymy to od dwudziestu minut!
-Jestem. Przepraszam, ale musiałam ogarnąć to- pokazała na swoją twarz. –Chodźmy.
Dziewczyny spokojnie szły jedną z alejek w parku. Słońce delikatnie ogrzewało ich młodzieńcze twarze. Ptaki towarzyszyły im swym śpiewem, a drzewa szumem liści. Dziewczęta cieszyły się swoim towarzystwem. Jedna z nich starała się puścić w niepamięć ostatnie dni, ale praktycznie wszystko tu przypominało jej o nim. Próbowała odgonić od siebie te myśli, ale nie mogła, nie umiała. Jednak nie okazywała tego. Wybiła się z dołka- teraz musi z tego korzystać, a nie znowu do niego wpadać.
-Chcesz popcorn? Cami? Cami!
-T-tak- lekko się uśmiechnęła.
Wzięła swój popcorn i pogrążyła się w swoich myślach. Dziewczyny przeszły już spory kawałek. Alex i Fran kierowały Camilę w tak znane jej miejsce, że mogłaby dojść do niego z zawiązanymi oczami. No właśnie mogłaby, gdyby nie była pogrążona w przeróżnych myślach kłębiących się jej w głowie.
***
Poczuła ten zapach. Ten zapach, który był tylko w tym miejscu w żadnym innym. Jedyny w swoim rodzaju, nie powtarzalny. Usłyszała śpiew ptaków. Ten wyjątkowy, którego nie da się powtórzyć. Rozpoznałaby go o każdej porze dnia i nocy. Tak, to było to miejsce. Miejsce, w którym czuła się wolna. Jedyne miejsce, które sprawiało, że dziewczyna zapominała o rzeczywistości.
-Czemu tu przyszłyśmy?
-Żeby nacieszyć się tym co mamy.
Dziewczyny usiadły na pobliskiej ławce patrząc na dąb stojący na środku polany.
-Ojejciu! Dziewczyny zapomniałam, że muszę kupić em… sok do Resto! Poczekacie? To zajmie tylko chwilę- oznajmiła Francesca.
-Pójdę z tobą, będzie szybciej- powiedziała Alex.
-To ja też pójdę…
-Nie! Em… Cami ty musisz się zrelaksować. Zostań tu i obiecaj mi jedną rzecz…
-Jaką?
-Nie ruszysz się z tej ławki dopóki nie wrócimy- powiedziała. Camili wydawała się to dziwna obietnica, ale się zgodziła.  
Usiadła i nie miała zamiaru się ruszać z przedmiotu.
Poczuła, że ktoś się przysiadł i zasłonił jej oczy dłońmi. Wiedziała kto to był. Ten zapach, to ciepło bijące od niego, tylko i wyłącznie od niego. Trwali w tej pozie jakiś czas. W dziewczynie toczyła się wojna- czy się odwrócić czy nie. W końcu wybrała pierwszą opcje. Zobaczyła, najpierw tą oryginalną czapkę, a potem… Potem te niesamowite oczy od których nie mogła oderwać wzroku.
Dziewczyna już chciała wstać z miejsca i uciec jak najdalej się dało, ale chłopak mnie powstrzymał.
-Od kiedy to łamiesz obietnice?
-Nic ci nie obiecywałam- powiedziała oschle.
-Mi nie, ale dziewczynom tak- powiedziałaś, że nie ruszysz się z ławki dopóki nie przyjdą, a o ile się nie mylę jeszcze nie przyszły.
W dziewczynie aż się gotowało. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Odwróciła się od chłopaka.
-Czemu jesteś na mnie zła?
-Nie jestem zła.
-Cami kocham cię najbardziej na świecie, nigdy nie chciałem cię zranić i wiem, że nadal chcesz ze mną być, czy się mylę?
-Maxi, chcę z tobą być, ale nie mogę.
-Czemu?
-Nie to, że jestem na ciebie zła. Ja się po prostu boję. Boję się tego uczucia, boję się, że zrobisz coś takiego jeszcze raz. To wszystko jest takie nieznane, takie obce mi. Zrozum, że ja się boję. Poza tym są jeszcze rodzice…
-Camilo błagam cię wróć do mnie!- poprosił chłopak.
-Maxi bardzo bym chciała, ale…
-Ale co?
-W sumie to nie wiem… Więc tak chcę- powiedziała i go przytuliła.
-Dziękuję, tylko mam prośbę- spotykajmy się w tajemnicy. Przed wszystkimi.
-A Alex i Fran?
-Cami czy na serio nie widzisz, że one to wszystko zaplanowały?- spytał ze śmiechem chłopak. –Poza tym one będą nam pomagać.
-Dziękuję. Jesteście niesamowici!- powiedziała dziewczyna i pocałowała chłopaka w policzek.

___________________
996 słów xD Mniej niż ostatnio. 
Jak pewnie zauważyłyście od dzisiaj piszę narracją trzecioosobową, czy jak to tam się nazywa. 
I to chyba tyle...
Czytajcie, komentujcie, polecajcie ;)


3 komentarze: