Chłopak niesamowicie się cieszył. Cieszył się, bo w końcu mu
przebaczyła i cieszył się, bo ona była szczęśliwa. Ta chwila mogła trwać
wiecznie, ale usłyszeli dziwny dźwięk. Jakby ktoś wydmuchiwał nos w chusteczkę.
Wymownie spojrzeli na siebie.
-Wyjdźcie już!
Zza krzaków wyłoniła się brunetka, a tuż za nią szatynka. Camila spojrzała na obie karcącym wzrokiem.
-Ty powinnaś nam dziękować, a nie fochy strzelać!- zaśmiała się
Alex.
-Dziękuję wam.
-A gdzie entuzjazm?
-Dziękuję wam!
-No od razu lepiej… Fran jest miękka jak masło! Przy takim czymś
się popłakała- zaśmiała się.
-Bo to było wzruszające!
Tym razem wszyscy prócz Włoszki się śmiali. Jednak po chwili i ona
do nich dołączyła.
*Tydzień później*
Dwie dziewczyny siedziały w pokoju Camili. Czekały na swoich
przyjaciół, którzy jednak nie raczyli się zjawić. To uczucie, zwane miłością,
które przepełniało ich w najmniejszym milimetrze sprawiało, że nie widzieli
świata poza sobą.
-Czekamy na nich?
-Jeszcze chwilę.
Fran i Alex czekały jeszcze kilka minut, aż w końcu rudowłosa
weszła do pokoju z przepraszającą miną.
-Ile można czekać?!
-Przepraszam, ale zagapiliśmy się- Camila oblała się rumieńcem.
-Nie pierwszy raz. Gdzie Maxi?
-Zaraz przyjdzie… To co zaczynamy kończenie twojej piosenki, Fran?
-Zrobiłyśmy to pół godziny temu- powiedziała ze sztucznym
uśmiechem Alex.
-Ile razy mam was przepraszać?
Dziewczyny nie zdążyły odpowiedzieć, gdyż usłyszały pukanie do
okna. Pukał nie kto inny jak ich przyjaciel, chłopak Cami- Maxi. Siedział jak
tydzień temu na jednej z gałęzi pobliskiego drzewa. Alejandra nie miała zamiaru
mu otworzyć jedynie pomachała do niego jakby nie wiedziała o co mu chodzi. Po
chwili Francesca zrobiła to samo. Jedynie Camila postanowiła otworzyć swojemu
ukochanemu.
-Miałeś szczęście, że była tu Cami. Inaczej byśmy ci nie
otworzyły!
Lecz chłopak jej nie słuchał. Mimo tego, że spędził ze swoją
dziewczyną cały dzień ciągle było mu mało. Chciał być z nią przez cały czas, w
dzień i w nocy, o każdej porze dnia. Wpatrywał się w nią jak w obrazek.
Fran i Alex tylko westchnęły.
-To zaczynamy?- spytała Włoszka.
-Tak, ale ty nawijasz- pokazała jej język.
-No dobra- powiedziała z uśmiechem.
-Hej! Tu
Lodo i Alex. Są z nami nasi przyjaciele, ale niestety są… jakby to powiedzieć…
są myślami daleko stąd. Nie wiecie jaki my tu mamy horror. Nagrały byśmy to
wcześniej, ale niestety ktoś musiał się spóźnić, a mówiąc ktoś mam na myśli ich!
I jak się skończyło, że my nagrywamy.
-Tiak, to
co się u nas dzieje jest żywcem wzięte z Romea i Julii, więc dzisiejsza piosenka
jest w sam raz do sytuacji. -Będzie po angielsku, a co?! Piosenka Taylor Swift.
-Mamy
nadzieję, że wam się podobało. Na następny raz postaramy się być w pełnym
składzie i mieć własne piosenki.
___________________________
Takie krótkie, bo weny nie mam :(
Mam nadzieję, że wam się podobało :D
Podoba wam się nowy wygląd bloga? Czy może woleliście stary?
Dać wam więcej czasu na konkurs?
I ostatnia rzecz:
WESOŁYCH ŚWIĄT I SMACZNEJ CHOINKI! :D
Cudoooooo
OdpowiedzUsuńMasz wene napawde
OneShot posaram się napisać
Czeka na next
Pozdrawiam
Werka
Supcio. Gdzie to brak weny. Cudowne. Czekam na nexta. Justyna. Komentuje z anonima.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńTen wystrój bloga jest fajniejszy.
Nawzajem Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku ;)
Supeer!! ♥ Tobie też życzę wesołych świąt!! :* Miałaś się pochwalić co ty dostałaś, więc czekam. ^.^
OdpowiedzUsuń3maj się :D Pati :**