Krótki wstęp: w tym rozdziale występują różne języki, mianowicie:
- hiszpański,
- angielski,
- polski,
Więc tak... Jak będzie czarny tekst to znaczy, że mówią lub myślą po hiszpańsku. Dalej będzie tak:
- niebieski - angielski
- różowy - polski
Nie będę więcej "gadać", miłego czytania.
____________________________
*Alex*
Siedzę właśnie w samolocie. Lecę razem z mamą, tatą i bratem (Michelem) do Buenos Aires. Cieszę się, że w końcu zobaczę Cami. Tak dawno jej nie widziałam. Mam jej tyle do powiedzenia...
*Camila*
Odebrałam telefon. Mój wujek powiedział, że są (on, ciocia, Michel i Alex) już na lotnisku. Gdy się rozłączyłam zaczęłam biegać po całym domu jak małe dziecko: od okna, przez balkon, do drzwi- okno, balkon, drzwi, okno, balkon, drzwi...
Alex jest ode mnie o dwa lata młodsza, ale jest dla mnie jak siostra.
W końcu przyjechali! Szybko przywitałam się z Michelem, trochę dłużej mi zeszło z ciocią i wujkiem i nareszcie podbiegłam do mojej kuzynki. Tak na siebie wbiegłyśmy... W sumie to wyglądało tak:
- Cami!
-Alex!
Wpadłyśmy na siebie... I BUM! Na ziemię. Momentalnie zaczęłyśmy się śmiać.
-Cześć! -powiedziała przez śmiech
-Cześć! W końcu!
No! - przytuliłyśmy się i jeszcze chwilę się śmiałyśmy- ciągle leżąc na podłodze. Wszyscy zaczęli się na nas patrzeć. Lecz po chwili wrócili do swoich rozmów. Gdy już się uspokoiłyśmy, usłyszałam szept:
- Możemy iść na górę?
Odpowiedziałam jej krótkie "Ok".
*Alex*
Dobrze. Teraz muszę jakoś dostać się na górę. Chociaż... Już się ze wszystkimi przywitałam...
- Tato- zaczęłam- mogę iść na górę z Camilą?
-Tak, ale Alex hiszpański!
-No ok, ale weźmiesz potem moją walizkę?
-Tak.
Na górze, pokój Cami
- Nikt nie idzie- spytałam się
-Teren czysty.
-Dobrze, sorry, że tak zacznę, ale wisisz mi przysługę i nie chcę być taka nie ten tegest, ale teraz... jakby to... jak mi teraz pomożesz to będziemy na zero.
-Dobrze, o co chodzi?
-Musisz nie nauczyć... czekaj...- szepnęłam
-Dziewczynki my wychodzimy- powiedziała ciocia
-My?- spytała się Camila
-No ja, tata, ciocia, wujek i Michel.
-Dobrze.
Ciocia wyszła, zamknęła drzwi odczekałam chwilę i postanowiłam kontynuować.
-Musisz mnie nauczyć hiszpańskiego!
-Chyba nie mam wyboru- powiedziała i się zaśmiała, a ja po chwili do niej dołączyłam.
__________________________________
Następny rozdział dodam dzisiaj lub jutro- jeszcze nie wiem.
Poza tym chcę Wam podziękować bo jest już (no może nie już) ponad 400 wejść na blogu.
Proszę jeżeli ktoś przeczyta rozdział niech go skomentuje. Wasze komentarze zawsze w większym lub w mniejszym stopniu pomogą mi pisać kolejny rozdział :)
Pozdrowienia :**
Według mnie, rozdział jest napisany bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńWolisz Caxi, czy Naxi?
W wolnej chwili, zapraszam Cię, na mojego bloga, gdzie są już opublikowane trzy rozdziały, oraz prolog. Liczę na szczerą opinię w komentarzu, pod ostatnią notką. :
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Dziękuje :)
UsuńOsobiście wolę Caxi. A na bloga zajrzę na pewno ;)