*Camila*
Lecz tu nagle zza rogu wychodzi nie kto inny jak... Ludmiła ! Maxi i Alex też ją chyba zauważyli, bo zrobili dziwne miny.
*Maxi*
Czemu akurat dzisiaj musi się pojawiać ONA. Nie mogła wybrać sobie innego dnia na uprzykrzanie nam życia?! Popatrzyłem na dziewczyny- miały dziwne miny, ja pewnie też. Trochę to dziwne Alex widzi Ludmiłę pierwszy raz w życiu, a zrobiła taką minę jakby znała ją od dziecka. Chociaż pewnie Cami jej o niej opowiadała w końcu są jak siostry, ale pewnie też dużą rolę odegrał jej wygląd.
*Alex*
Nie znam tej dziewczyny, ale podejrzewam, że to jest Ludmiła. Cami opowiadała mi o niej wiele rzeczy. Mówiła, że to wredna żmija, która uważa się za królową, bo ma bogatego ojca. Na pierwszy rzut oka wygląda ona jak lalka Barbie. Ludzie jak można mieć na sobie tyle tapety?! I jak można chodzić ubrana cała na różowo?! Widziałam, że Cam i Maxi chcą jej jakoś uniknąć i ciągną mnie za sobą. Niestety, nie udało się.
-A kogo my tu mamy? Dwie ofiary i jakaś nowa ofiara losu. Jakie to przykre.
*Ludmiła*
Wracałam właśnie z centrum handlowego. Gdy natknęłam się na te dwie ciamajdy i była z nimi jakaś nowa. Czas by dobrze mnie poznała...
-Cami co to za bezguście stojące obok ciebie? Wreszcie znalazłaś odpowiednie towarzystwo dla siebie?- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Chwile potem usłyszałam dosyć głośne szepty Camili i Maxiego:
-A był taki piękny dzień!
Następnie dosłyszałam nieznany mi język- nic z tego nie zrozumiałam:
-Był taki piękny dzień, ale nie coś musi pójść nie tak!
-O! Czyli twoja koleżaneczka nie jest stąd? I nie rozumie ani słóweczka? Biedaczyna.
Już chciała mi coś opowiedzieć, ale ta niedorajda jej przerwała.
-Nie muszę nic rozumieć żeby wiedzieć, że jesteś okropna i że przed chwilą mnie obrażałaś. Nie jestem taka tępa jak co niektórzy tutaj- gdy to powiedziała spojrzała na mnie. Strasznie mnie zdenerwowała , czułam, że zrobiłam się cała czerwona, lecz ona sprawiała wrażenie jakby ją to cieszyło. Zaczęła mówić dalej.- Wiesz Ludmiła jakby się tak przyjrzeć ci bliżej masz bardzo ładny nos. Szkoda, że tkwi pod tymi kilogramami tapety i w tym ciele. Szkoda.-gdy to powiedziała poklepała mnie po ramieniu. Kipiałam złością. Już chciała razem ze swoją "paczką" odejść. Ale nie, ja tak łatwo teraz nie odpuszczę!
*Camila*
Łał, nie sądziłam, że Alex tak postawi się Ludmile. Wiedziałam, że ona zaraz wybuchnie, ale i tak odeszliśmy od niej na kilka kroków.
-Camila powiedz temu- pokazała na Alex.- Żeby się uspokoiła i opanowała!
-Nie mam zamiaru jej to mówić. A czy ty przypadkiem nie miałaś gdzieś wyjechać? Chyba na Hawaje? Co się stało? Twoi rodzice przejrzeli na oczy i cię ze sobą nie zabrali?- powiedziałam, widziałam, że trochę ją to zabolało, ale szybko się pozbierała.
-To nie jest teraz ważne. A do jakiej szkoły idziecie teraz wy, ofiary losu? Bo ja idę do prestiżowej szkoły muzycznej Studio21.
Gdy to powiedziała szczęka mi opadła.
*Maxi*
Czy ja się nie przesłyszałem? Błagam obym się przesłyszał! LUDMIŁA idzie do STUDIO21! Nie, to musi być zły sen! Niech ktoś mnie uszczypnie!
-Że gdzie ty idziesz?!- prawie krzyknąłem.
- Do Studia21, nie dziwne, że o nim nie słyszałeś. Przecież takie beztalencia jak WY nie mogą się dostać do Studia. Zresztą nie ważne! Ludmiła odchodzi! Całuski.- już miała odejść, lecz szepnęła do Alex:
-Jeszcze się z tobą policzę!
I nareszcie odeszła.
-Czy ty słyszałaś to co ja!
-Tak! Ludmiła idzie do Studia21!- opowiedziała Cami
-To będzie koszmar!
-No dobra, koniec tych wyżaleń. Wracamy do domu!-zarządziła Alex.
-Dobrze.
-Ok, ale ja już wracam do siebie-powiedziałem.
-Ok, pa- powiedziały razem i (również razem) dały mi buziaki w policzek. Trochę dziwnie się czułem, ale było to nawet fajne.
-Pa.
*Alex*
Kilkanaście minut potem. Dom Camili.
-Dziewczyny gdzie wy byłyście! Jest już późno! No nieważne chodźcie kolacja stygnie.- tak powitała nas moja ciocia. Oczywiście prawie nic nie zrozumiałam, ale Cami szybko mi przetłumaczyła na angielski. Zasiadłyśmy do stołu wszyscy już na nas czekali. Jednak zanim zaczęliśmy jeść moi rodzice zabrali głos. Moja mama chyba wie, że coś mi nie idzie z hiszpańskim, więc przekonała tatę by ona mówiła po polsku. Zaczęłam akurat pić moją wodę.
-Więc tak mamy dla was niespodziankę- moja mama siedziała stała obok mnie i tłumaczyła.
-Otóż przeprowadzamy się do Buenos Aires- gdy to usłyszałam wyplułam wodę a Michel, który siedział naprzeciwko mnie jest teraz mokry, potem zaczęłam się lekko krztusić.
-Jak mogłaś jestem cały mokry!
- No przepraszam, ale... ty o tym wiedziałeś?
-Nie!
Resztę kolacji zjedliśmy rozmawiając i żartując. Ale ja w środku byłam strasznie zła na rodziców.
*Camila*
Rany jak się cieszę! Alex zamieszka w Buenos Aires i będę miała ją na co dzień! Widzę, że rozmawia i żartuje, jakby to co było w ogóle się nie stało, ale znam ją dobrze i wiem , że w środku jest zła na rodziców.
_____________________________________________________
A oto czwarty rozdział, chyba do tej pory najdłuższy.
Chciałam wam podziękować i o coś poprosić, mianowicie dzisiaj o 20:04 600 osób odwiedziło mój blog!
Bardzo się cieszę, ale tyle osób mnie odwiedziło, a mało kto dodał komentarz ;(
Proszę komentujcie, to dla mnie znak, że ktoś czyta.
Buziaki ;*
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuje :-)
UsuńChyba ty jedyna czytasz tego bloga :(
Dopiero dzisiaj odkryłam to opowiadanie, ale muszę ci powiedzieć: Świetny rozdział, świetny blog! Wiesz, miałam zamiar napisać podobne opowiadanie, a mianowicie głównymi bohaterami mieli być Camila i Maxi, ale chyba nie zrealizuje mojego ''marzenia'' :) Z niecierpliwością czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)