wtorek, 26 listopada 2013

One Shot

Pomyślałam, że opublikuję dla was One Shot'a, którego napisałam na konkurs Alex Verdas >kliknij aby wejść na jej bloga<
Justyna w końcu wprowadziłam zmiany ;)


-Hej, hej! Spokój!
Trwało właśnie spotkanie nauczycieli Studia On Beat.  W pokoju nauczycielskim panował niesamowity jak na czteroosobowe towarzystwo gwar. Angie i Gregorio jak zwykle kłócili się o jakieś nieistotne sprawy, Pablo próbował ich uspokoić, a Beto kręcił się wokół nich ciągle się potykając- a to o nogę krzesła, a to o kant stołu, a czasami nawet o własne nogi.
-Hej! Cisza!- próbował przekrzyczeć nieznośną dwójkę dyrektor Studia. -CISZA! – Pablito krzyknął tak głośno jak mu na to płuca pozwoliły. Nastała upragniona cisza. –Możecie mi powiedzieć o co wy się właściwie kłócicie?!
-Chodzi o to, że Ągie [czyt. Ążi] podważa mój autorytet! Powiedziała, że…
-Nie Pablo chodzi o to, że Gregorio uważa, że jestem nie odpowiedzialna, bo…
-Dosyć! Nie chcę tego słuchać! Oboje się uciszcie! Musimy zająć się sprawą nowych nauczycieli. Coraz więcej osób dostaje się do Studia. Z czego oczywiście bardzo się cieszę, ale sami nie wyrabiamy, potrzebne nam są nowe siły… Tak, Angie?
-Pablo mam pomysł kogo moglibyśmy zatrudnić…
-Mianowicie?
-Dzieciaki, które skończyły już naukę w Studiu i mam tu na myśli Violę, Leona, Camilę, Maxiego, Fracesce, Marco, Natalię, Ludmiłę, Braco, Andresa, Diego i Federico.
-Angie, zdajesz sobie sprawę z tego, że nie możemy zatrudnić dwunastu osób? Maksimum to pięć. Uwierz mi, że chciałbym ich wszystkich zatrudnić, ale nie mogę- powiedział zrezygnowany.
Nastała cisza. Nawet Gregorio, który był wszystkiemu przeciwny milczał. Każdy się zastanawiał jak ten problem rozwiązać. W pewnym momencie, nie wiedzieć czemu, nauczyciel tańca podniósł się ze swojego krzesła. Powolnym krokiem zmierzał w stronę swojego przełożonego. Wszyscy obecni skierowali na niego wzrok.
-Pablo!- odezwał się. –Chcę ci tylko powiedzieć, że cokolwiek postanowisz, całkowicie się z tobą zgadzam- powiedział tak sztucznie, że nawet Andres by to zauważył. Przytulił Pabla i wyszedł z pokoju nauczycielskiego.
Nauczyciele zszokowani tą sceną zastygli w jednej pozie. Nic nie mówiąc, nawet nie mrugając stali jak figury woskowe.

Przykład ubrania
Usłyszeli ciche pukanie do drzwi. Po chwili pojawiła się w nich młoda dziewczyna. Miała ona czekoladowe oczy i długie, kasztanowe i falowane włosy. Dość specyficznie się ubierała- zazwyczaj na czarno.
-Przepraszam, że przeszkadzam... -zaczęła.
-Nie przeszkadzasz Alejandro.
-Dobrze, Angie Violetta prosiła żebym ci przekazała, że nie będzie jej na obiedzie.
-Dobrze, dziękuję –kobieta uśmiechnęła się.
Dziewczyna wyszła z pomieszczenia po czym delikatnie zamknęła drzwi. Nijaka Alejandra, nazywana przez swoich przyjaciół Alex, jest o rok młodszą kuzynką Camili. Uczęszcza ona do Studia do jednej klasy razem za swoim przyjacielem Rafaelem- kuzynem Maxiego, zwanym Rafa.  Z charakteru była bardzo podobna do swojej kuzynki- zrobiłaby wszystko dla swoich przyjaciół, zawsze walczy o swoje przykonania.
Dziewczyna szła pustym korytarzem szkoły. Był to niecodzienny widok- zawsze to miejsce tętniło życiem, a teraz? A teraz jest jakieś takie puste. Gdyby nie krzyki dochodzące z pokoju nauczycielskiego dziewczyna uznałaby, że jest sama. Wyglądało to tak sztucznie, że uszczypnęła się myśląc, że to sen, lecz była to jawa. Weszła do jednej z sal. Wzięła do ręki gitarę, zagrała kilka dźwięków i ją odłożyła, gdyż nie szło jej to najlepiej. Za to podeszła do pianina, zaczęła na nim grać. Po chwili również śpiewać.
La nieve junta la montana hoy
No hay huellas que seguir
Y la soledad un reino y la reina vive en mí
El viento ruge, hay tormenta en mi interior
Una tempestad, que de mi salio
Lo que hay en ti, no dejes ver
Buena chica tu siempre debes ser
No has de abrir tu corazón
Pues ya se abrió

Nie dawno skomponowali ją wszyscy uczniowie ze Studia, każdy dopisywał jedną linijkę i powstał świetny tekst.
W drzwiach sali stała Camila, gdy nadszedł czas na refren przyłączyła się do kuzynki.
Libre soy, libre soy
No puedo ocultarlo más
Libre soy, libre soy
Libertad sin vuelta atras
Y firme así me quedo aquí
Libre soy, libre soy
El frio es parte tambien de mi.
Po zakończeniu śpiewania obydwie zaczęły sobie klaskać.
-Cami! A ty nie miałaś być z Fran na siłowni?- zapytała Alex.
-No tak, ale mam dla ciebie propozycję…
W tym momencie dało się usłyszeć dźwięk przychodzącego sms-a. Alejandra sięgnęła po swój telefon i szybko przeczytała wiadomość.
-Nie! Nie zgadzam się- powiedziała szybko do swojej kuzynki.
-Ale nawet nie wiesz co chciałam ci zaproponować.
-A nie chciałaś mi zaproponować żebyśmy poszły sobie razem na siłownie, żebyś mogła zobaczyć się z jakimś chłopakiem?
Camila zrobiła zdziwioną minę i się lekko zarumieniła.
-Teraz już nie- powiedziała cicho. –A skąd ty to właściwie wiesz?
-Fran mi napisała o tym co jej zrobiłaś i żebym się nie zgadzała na żadną twoją propozycję. A poza tym dzisiaj jest ognisko organizowane przez Violę. Wiedziałaś o tym?
-Tak wiedziałam, ale ja nie chcę iść- powiedziała cichutko Cami.
-Czemu? Przecież będzie fajnie będzie Viola z Leonem, Fran, Marco, Lara, Fede, Ludmi, Braco, Andres, Rafa, Diego i Maxi i Naty… Czekaj. Nie. Serio?! Chcesz przegapić taką fajną imprezę, bo będzie na niej Maxi z Naty?!
-Alex to nie tak.
-A jak?- dziewczyna uniosła jedną brew do góry. –Cami znam cię praktycznie od zawsze, więc wiem, że to dlatego nie chcesz iść. Ale ja na to nie pozwolę! Idziemy!
Alejandra pociągnęła swoją kuzynkę ku wyjściu.
*Na ognisku*
A no hay razas, ni razones

No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor

Hay canciones
De ser mejor
De ser mejor

Wszyscy śpiewali tańczyli, grali na instrumentach, a nawet tańczyli. Ogień lekko muskał swym ciepłem ich ciała. Lekki letni wiatr powiewał ze wschodu. W około czuć było magiczną woń sosen, świerków i innych pięknych drzew.
-No przydałoby się znaleźć jakąś pracę- mówił Leon- chłopacy pogrążeni byli w rozmowie. –Takie stare konie jak my muszą kuż same zarabiać.
-O właśnie! – krzyknęła Alex. –Mam dla was dobrą i złą wiadomość.
Wszyscy momentalnie ucichli. Dało się słyszeć cichy śpiew ptaków.
-Myśleliście kiedyś o pracy w Studiu?- wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że tak. –No więc Pablo chce dać wam w nim pracę, ALE! Ale może zatrudnić tylko pięć osób.
Panująca wcześniej radość z możliwości dostania pracy zniknęła równie szybko jak się pojawiła.
-Jak myślicie kiedy zdecydują? –spytała jedna z dziewczyn.
-No, dzisiaj jest zebranie, więc pewnie jutro- odpowiedziała Fran.
Chłopacy  nie słuchali rozważań dziewczyn, lecz zaczęli porozumiewawczo się na siebie patrzeć. Trwało to jakiś czas. W końcu Diego postanowił się odezwać:
-No dobra… To miała być niespodzianka, ale… no…
-Zabieramy was na imprezę!- krzyknął Leon.
Dziewczyny popatrzyły się na niego jak na ostatniego idiotę. Momentalnie uśmiech Leona zmienił się w zdezorientowaną minę.
-No co?- chłopacy nie bardzo wiedzieli o co im chodzi.
-Słuchajcie doceniam… to jest, my doceniamy wasze dobre chęci, ale to chyba nie jest najodpowiedniejszy moment na takie rzeczy- powiedziała Viola.
-Spójrz na to z tej strony, że upijemy się, zapomnimy o tej całej sprawie i będziemy się świetnie bawić.
-No w sumie… Ale czekaj, czy wy chcieliście nas zabrać na imprezę, a my byśmy były kompletnie nie wyszykowanie i nie umalowane?!- zapytała, podnosząc głos Ludmiła.
-No to lepiej idźcie się już przygotowywać. Przyjdziemy po was o 18:00- powiedział szybko Leon i uciekł jak zwykły tchórz, za nim pobiegła reszta chłopaków. Dziewczyny przelotnie na siebie spojrzały a sekundę później zaczęły gonić swoich przyjaciół po całym terenie. Ganiali się tak jakieś dziesięć minut. Cała akcja skończyła się tak, że wszyscy chłopacy wskoczyli do pobliskiego jeziora. W czasie gdy oni brodzili w akwenie dziewczęta udały się do swoich domów po ubrania, a następnie do domu Francesci, aby razem się przygotować.
*Dwie godziny później*
Lara
Alex i Lara są już gotowe od jakiejś godziny, w odróżnieniu od innych dziewczyn, które się swym wyglądem bardzo przejęły. Dziewczyny siedziały znudzone pod jedną ze ścian w pokoju Fran [rymnęło mi się xd].
-Lara które buty wybrać?
-A co to za różnica?!- mówiła znudzona.                                                      

-Alex, która sukienka na mnie lepiej leży?
-A skąd ja mam to wiedzieć?!- mówiła równie znudzona.
Gdyby nie krzyki, które co jakiś czas dało się słyszeć dziewczyny by już dawno zasnęły. Nagle dziewczyny usłyszały dźwięk zbawienia: dzwonek.
-Ja otworzę- powiedziały równocześnie i wybiegły z pokoju.                             
Alex
W drzwiach stał nie kto inny jak Leon, za nim Maxi, Diego, Andres, Marco, Federico i Rafael. Każdy miał ze sobą kwiatek róży. „Lider” podszedł do Lary i podał jej różę kłaniając się. Po chwili wszyscy mieli wejść do pomieszczenia, lecz zobaczyli dziewczyny pięknie ubrane, na szczycie schodów.  Pierwsza szła Viola. Leonowi i Diegu na jej widok szczęki opadły. Potem była Cami- na jej widok zastygli Andres i Maxi. Następnie Fran- gdy ją Fede i Marco zobaczyli wyglądali przekomicznie. Kolejna była Natalia- mina Maxiego i Diego bezcenna. Ostatnia była Ludmi- Fede i Braco jeszcze bardziej szczęki opadły.
Do Violetty podszedł Diego wręczając swojej dziewczynie róże, Camila dostała różyczkę od Braco, Fran od swojego chłopaka Marco, Ludmi od Federico, Naty od Maxiego, a Alex od Rafy.
-Czy dziewczęta są gotowe?
-Naturalnie!
Vilu
  Wszyscy wyszli z domu Włoszki i skierowali się do pobliskiego klubu. Był on pięknie wystrojony. Wszędzie były kule dyskotekowe, a dominował tu kolor niebieski. Mimo to na ścianach było dużo okrągłych lamp w najróżniejszych kolorach.
W barze była już kolejka drinków o różnych kolorach, zamówiona wcześniej przez Leona.
-No proszę wszyscy biorą po jednym!- zarządził Diego.
-Ja nie mogę- powiedzieli równocześnie Rafa i Alejandra.
-Dlaczego?
-Nie jesteśmy jeszcze pełnoletni- wytłumaczyli.
-To po co tu przyszliście?
-Żeby się pobawić, żeby nagrać jak śpiewacie po pijaku, żeby was stąd wynieść jak już będziecie kompletnie pijani- zaczęła wymieniać Alex.
Cami
-Bardzo śmiesznie… W każdym razie za nas!- wszyscy wypili swoje drinki. Alkohol w nich      zawarty zaczął już uderzać im do głów. Zabrali się do tańca. Akurat leciał szybki kawałek. Jakoś tak wyszło, że po wielu wymianach, teraz Leon i Diego tańczyli razem.
-Violetta pięknie dzisiaj wygląda- zaczął Argentyńczyk.
-Hej mówisz o mojej dziewczynie Leon!
-Nie zmienia to faktu, że jest ona piękna.
-Opanuj się, albo zaraz dostaniesz w nos!
-Hej chłopaki- przybiegła lekko pijana Violetta. –Jak się bawicie?
-Pięknie wyglądasz Violu- powiedział Leon.
-Dziękuję Leon. Jesteś bardzo miły. Ty też wyglądasz niczego sobie.
Diego zrobił się cały czerwony. Zacisnął pięści, następnie szczękę- próbował nie wybuchnąć gniewem.
-A ja to co?! Niewidzialny?!- krzyknął nagle, ale nikt go nie słuchał, Leon i Violetta flirtowali w najlepsze. –Czyli jestem nie potrzebny, Violetta jeżeli mnie słyszysz to wiedz, że koniec z nami!
Fran
Dziewczyna nie zareagowała. Diego wybiegł z sali, po drodze spotkał smutną Larę. Wskazała ona głową w stronę Leonetty. W tym momencie ktoś popchnął Violę, ta upadła na Leona i się pocałowali. Mimo tego Diego odczuwał on ból, ale również radość, bliżej nie określoną radość. Podszedł do drewnianego baru i zamówił kilka drinków.
-Ale sir wypił pan już 3!- mówił kelner po pięciu minutach.
-To ja określam kiedy mam przestać!
Barman bez dalszych sprzeczek nalał mu drinka o nazwie wściekłe psy i wiele innych…  
*W tym czasie*
-Ludmiła! Muszę ci coś powiedzieć!- krzyknął Braco.
-Tak?
-Kocham cię!- pocałował ją. –Zbierałem się w sobie od dłuższego czasu, żeby ci to powiedzieć.
Naty
Blondynka zrobiła zdziwioną minę.
-Braco też cię kocham!- powiedziała Lu. –Ale co z Cami? I czy nie mówimy tego tylko dlatego, że jesteśmy pijani?
-Nie sądzę, poczułaś coś gdy cię pocałowałem?- Ludmi nic nie powiedziała tylko go pocałowała. – A i uznałem z Camilą, że raczej nie jesteśmy sobie przeznaczeni. A co z Federico.
-Chyba Fede pobiegł za Larą… Z resztą nie interesuje mnie już to!- powiedziała i zaczęła go całować. Po jakiś pięciu minut napili się mocniejszych drinków i zaczęli się bardziej całować. Niespostrzeżenie wyszli z klubu i pojechali do domu blondynki. Tam łątwo się domyślić co się stało.
*W tym samym czasie*
-Naty! Naty!- wołał już całkiem pijany Diego.
Ludmi
-Tak?- odpowiedziała równie upita Natalia. Chłopak zamiast coś powiedzieć pocałował ją, ona odwzajemniła pocałunek. Oboje czuli się magicznie. Bez zastanowienia wsiedli w taksówkę i pojechali do domu chłopaka. Byli oni najbardziej pijani ze wszystkich, mimo tego na miejscu wypili jeszcze kilka trunków, a potem tak jakoś zrobili TO. Zapomnieli wtedy o całym świecie, o tym, że w sumie Natalia jest z Maxim, Diego zapomniał o Violettcie, o bólu jakiego doznał. Liczyli się wtedy tylko oni.
*W tym samym czasie*
-Lara?- powiedział chłopak.
Dziewczyna siedziała w jednym z kątów sali, w tym najcichszym i najbardziej oddalonym od tłumu.
-Federico?
-Co się stało?
-Nic, po prostu zdałam sobie sprawę, że nie kocham Leona, ale kocham innego chłopaka, który niestety ma dziewczynę. A poza tym widziałam jak Leon całował się Violettą. A co się tobie stało?
-Widziałem jak Ludmiła całuję się z Braco. A poza tym zdałem sobie sprawę, że kocham inną dziewczynę- spojrzał na Larę w tym samym czasie ona spojrzała na niego. –Kto jest tym chłopakiem o którym mówiłaś?
-Domyśl się- powiedziała i go pocałowała. Oboje poczuli motylki w brzuchu.
-Chodź!- powiedział niespodziewanie Fede.
-Gdzie?
-Pokażę ci.
Chłopak zabrał Larę do pięknego parku, do alejki całej w krzakach z czerwonych róż. Wszędzie były porozstawianie malutkie świeczki. Na środku położony był czerwony koc w kratkę, a na nim kosz piknikowy. Był on położony blisko pomostu, prowadzącego do jeziora. Od wody pięknie odbijał się księżyc w pełni. Na niebie było wspaniale widać wszystkie gwiazdy.
-To miało być dla Ludmiły, chyba się nie gniewasz?
-No coś ty, to jest cudowne! Leon nigdy nie zabrał mnie w takie miejsce.
*W tym samym czasie*
-Cami! Widziałaś Naty- pytał swoją przyjaciółkę Maxi. Chłopak się martwił nie mógł jej nigdzie znaleźć, a szukał już w każdym miejscu.
- Niestety tak… widziałam jak całuje się z Diego- powiedziała cicho dziewczyna.
-A on nie jest z Violettą?
-No a Viola całowała się z Leonem.
-A Leon nie jest z Larą?
-Lara całowała się z Federico.
-A Fede nie jest z Lu?
-Ludmi całowała się z Braco.
-A Braco nie jest z… z tobą.
-Nie uznaliśmy, że lepiej będzie jak się rozstaniemy… A jak się czujesz?- spytała po niezręcznej ciszy dziewczyna.
-Co?- chłopak nie rozumiał.
-No po tym co zrobiła Naty.- powiedziała niezręcznie Camila.
-Uwierz lub nie, ale się cieszę- powiedział z tajmniczym uśmiechem na twarzy Maxi.
-Czemu?
-Już dawno chciałem z nią zerwać, ale nie miałem odwagi.
-A… -znowu nastała niezręczna cisza.
-Może… może chcesz ze mną zatańczyć?- spytał chłopak.
-Pewnie.
Maxi nieśmiało złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Akurat w tym momencie włączono wolny kawałek. Camila przytuliła się do Maxiego. W pewnej chwili było zawieszenie w melodii. Cami I Maxi spojrzeli na siebie. Nic nie myśląc pocałowali się. Gdy zakończyli pocałunek oboje mieli zdziwione miny. Momentalnie odwrócili głowy od siebie, aby nie natknąć się na swój wzrok. Ciągle byli w siebie wtuleni. Mimo tej nieśmiałości obu stron po chwili dalej się całowali, jakby byli parą od wieków, a tak naprawdę nawet nią nie są.
-Wiesz może pójdziemy do mnie obejrzeć jakiś film. Trochę się nudno robi- zaproponował chłopak.
-Pewnie.
Poszli do domu chłopaka- mieszkał on stosunkowo blisko. Po drodze śmiali się, bawili i to nie przez alkohol, który niedawno spożyli. Tylko przez miłość, młodzieńczą miłość, ale nadal miłość. Na miejscu zaczęli oglądać pierwszy lepszy horror. Po pół godzinie przestali się interesować filmem. Zaczęli się coraz bardziej całować. Za każdym razem namiętniej, zachłanniej, aż doszło do TEGO.
*W tym czasie*
-Gdzie wszystkich wywiało? Marco!
-Y… Co?!- spytał się jakby wyrwany ze snu Marco.
-Nie słuchałeś mnie!
-Wcale, że nie!
-No to co powiedziałam?- spytała Fran i podniosła jedną brew.
-No ten, że… No ten… No dobra nie słuchałem, ale miałem dobry powód. Zapatrzyłem się na  najpiękniejszą dziewczynę na świecie- wytłumaczył się i pocałował Francescę w policzek.
-Dziękuję. A teraz chodź zatańczymy.
Para ruszyła na parkiet. Cieszyli się sobą jak tylko mogli. Oboje uznali, że mogli by już tak zawsze tańczyć, zawsze czuć ciepło tej drugiej osoby. Żeby zawsze móc być przy niej.
*W tym samym czasie*
-Fede jesteś pewny, że to bezpieczne?- pytała dziewczyna. Właśnie mieli wejść na łódkę.
-Tak, no pewnie- powiedział z uśmiechem na twarzy.
Niestety była to ich ostatnia podróż. Łódka załamała się pod ich ciężarem- nie była solidnie skonstruowana. Lara utonęła- nie umiała pływać. Gdy Federico zauważył, że Lara się nie wynurza zaczął penetrować całe jezioro. Aż w końcu ją znalazł. Blada, powoli tonęła. Jej oczy z każdą chwilą przybierały coraz bardziej niewyraźny wyraz. Nie było już nich tej radości, tej energii, jednym słowem nie było w nich życia.  Chłopak próbował ją ratować, ale się nie udało. Ona nie żyła. Czuł jak jago serce rozpada się na małe kawałeczki, a jeden z nich utonął razem z tą zawsze uśmiechniętą dziewczyną. Nie myśląc o niczym przywiązał sobie ogromny kamień do stopy i dał nura pod wodę, już spod niej nie wypływając. Teraz dwa serce będą już na zawsze razem…

Takie cuś napisałam ;) 
Myślicie, że mam szanse?

5 komentarzy:

  1. Jasne że masz !! Podoba mi się .coś tam chciałam napisać ale mi się net wyłączył i nie pamiętam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Justyna Chmielińska27 listopada 2013 13:03

    SUPER ONESHOT. MASZ OGROMNĄ SZANSE. WYGRASZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze na swiecie. Napewno wygrasz

    OdpowiedzUsuń
  4. super 1000000/1000000

    OdpowiedzUsuń