piątek, 22 listopada 2013

Rozdział XXIII / 23

*Maxi*
-Nie mogę się tak użalać!- powiedziała niespodziewanie Cami.
-I taką Camilę znam- powiedziałem i ją przytuliłem, ale ona mnie odepchnęła.
-Nie, nie, już dzisiaj było dużo czułości... Czekaj. Czy to nie jest twoja mama!?- dziewczyna wskazała jedną z alejek.
Rzeczywiście pomiędzy zielonym żywopłotem zobaczyłem swoją mamę. Nie wyglądała jakby nas szpiegowała, bardziej jakby na kogoś czekała. Chyba nawet nas nie zauważyła. Staliśmy tak i patrzyliśmy się na moją mamę z pięć minut. Po tym czasie podszedł do niej jakiś mężczyzna. Wydał mi się znajomy, ale widziałem go tylko od tyłu i przez chwilę. Widok zasłoniła mi... w sumie nie wiem kto, bo ten ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to?- usłyszałem ten głos. Głos, który od niedawna bardzo mnie denerwował... Tak, to była Naty.
-Naty! Co ty wyprawiasz?! - krzyknąłem równocześnie z Camilą. Natalia zrobiła zdziwioną minę.
-Jak to? To Maxi nic ci nie powiedział?
-Co niby miałby mi powiedzieć?
-No to, że mamy za chwilę randkę.
-Nie, nie nabiorę się na to Naty. 
Gdy usłyszałem to co powiedziała Natalia zatkało mnie. Czemu ona ciągle wymyśla takie rzeczy, żeby skłócić mnie i Cami. Gdy moja dziewczyna wypowiedziała ostatnie zdanie moja ex zrobiła na chwilę zdezorientowaną minę. Jednak szybko się pozbierała.
-Nie wierzysz? To zobacz!- powiedziała zadziornie Naty i podeszła do mnie, a potem... mnie pocałowała!

*Cami*
Nie wierzę! Nie wierzę, że Maxi mi to zrobił! Najpierw mówi do mnie, że to wszystko nie prawda, a teraz całuje się z tą jędzą! Mało tego, że się całuje, on jeszcze odwzajemnia te pocałunki i to do tego na moich oczach. Rozumiem, że może nie chce ze mną być, ja to akceptuję. Ale mógł mi to po prostu powiedzieć, a nie całować się z inną na moich oczach.
Czułam jak po moich policzkach spływają niekontrolowane łzy. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa- gnały przed siebie. Czemu to ja mam takiego pecha w życiu? Za jednym razem straciłam przyjaciela i chłopaka. 
Biegłam, biegłam cały czas przed siebie. Już miałam przebiec przez przyjście dla pieszych kiedy poczułam, że ktoś mnie zatrzymuje.
-Zaczekaj- usłyszałam znajomy głos.
-Broudwey nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
-Tylko powiedz mi co się stało.
-Nic, a co miało się stać?- powiedziałam ze najszerszym uśmiechem na jaki mogłam się zdobyć.
-Nic, ale masz cały makijaż rozmazany i wyglądasz jak siedem nieszczęść. 
-To nie twoja sprawa- powiedziałam krótko i pobiegłam przed siebie.
Byłam już kilka ulic od mojego domu, w sumie musiałam przejść tylko przez pasy i iść przez cały czas prosto. Byłam już zmęczona tym biegiem, ale mimo wszystko biegłam dalej. Już miałam przebiec przez jezdnię gdy poczułam jak ktoś mnie zatrzymuje, znowu. Stanęłam, a tuż przed moim nosem przejechała ogromna ciężarówka.
Próbowałam uspokoić oddech. Serce waliło mi z niewyobrażalną prędkością. Obróciłam się w stronę mojego wybawcy, a raczej wybawczyni. Była to Alex. Miała minę równie przestraszoną jak ja. Zaczęła kręcić głową, po chwili powiedziała:
-N-nigdy więcej tak nie rób.
Nic nie powiedziałam, tylko przełknęłam ślinę i pokiwałam twierdząco głową. Gdy zapaliło się zielone światło szybko przeszłyśmy przez jezdnię. 
Gdy byłyśmy już w domu od razu pobiegłam do mojego pokoju. Walnęłam się na łóżko i schowałam głowę w poduszkę. Podeszła do mnie moja kuzynka i zaczęła gładzić mnie po głowie.
-Wiesz co on zrobił?!- zapytałam.
-Niestety wiem, widziałam to. Poszłam do parku się trochę przewietrzyć i co widzę? Ciebie z łzami w oczach i ... i ich. Biegłam za tobą praktycznie przez cały czas, bo wiem do czego jesteś zdolna...
-Dziękuję. 
Przytuliłam ją.
Po dziesięciu minutach mój tata przyszedł do domu. Ciekawe gdzie był... Wszedł do mojego pokoju.
-Camila co się stało?
-Nic tato.
-To przez Maxiego?- nic nie powiedziałam. -Ach! Wiedziałem, że ten chłopak nie jest dla ciebie odpowiedni!- powiedział i wyszedł.
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.

*Po tym jak Cami odbiegła*
*Maxi*
Co ja robię?! Camila uciekła, a ja w najlepsze całuję się z Naty. Szybko ją od siebie odepchnąłem. Chciałem jej coś powiedzieć, ale ostatecznie tylko otworzyłem buzię i odszedłem. Niestety Natalia poszła za mną. Stanęła przede mną tym samym nie pozwalając mi na dalszą wędrówkę. 
-Tylko nie mów, że tego nie czułeś.
-Rozczaruję cię. Nie czułem niczego. 
Dziewczyna spojrzała się na mnie tak jakbym powiedział, że 2+2 to 5. Pocałowała mnie jeszcze raz tylko namiętniej i zachłanniej. Próbowałem jej się wyrwać, ale dziewczyna ma stalowy ucisk. Szybko przyciągnęła mnie to najbliższego drzewa. Całowała coraz mocniej, była coraz bliżej mnie. Praktycznie opierała się o mnie. Nie! Muszę się jakoś uwolnić! Zacząłem szarpać się na wszystkie strony, aż w końcu ustąpiła. Szybko opuściłem to miejsce, czytaj uciekłem jak najdalej się dało. Biegłem przed siebie, aż w końcu dobiegłem do domu Cami. Nie chciałem dzwonić do drzwi, bo wiedziałem, że i tak nikt mi nie otworzy. Zauważyłem obok jednego z okien drzewo. Już wiem co mam robić...
Szybko wspiąłem się na to drzewo i podszedłem bliżej okna. Okazał się, że był to pokój....

_____________________________
Tadam! 
Na początku chciałabym wam bardzo podziękować! :**
Otóż weszłam w czwartek na bloggera i co widzę?
10 000 wejść! A już dzisiaj jest ponad 10 100!
Dziękuję wam jeszcze raz!
Co do rozdziału, myślę, że jest taki sobie, ale ocenianie pozostawiam wam ;)

Czytajcie, komentujcie, polecajcie ;)

5 komentarzy:

  1. Justyna Chmielińska22 listopada 2013 20:05

    Bize cudny rozdzial. Masz talent. Uwielbiam. Co tu jeszcze a tak. Kogo to pokoj? Wyciafne to od ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny. Naty to świnia czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naty być zła a chcieć ją UKATRUPIĆ!!!sory odwala mi. Jeszcze jej ojciec ludu błagam. naty ty świnio . a już było tak pięknie


    Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  4. super mam nadzieje że się pogodzą

    OdpowiedzUsuń
  5. Naty okazała się większą winią od Ludmiły 0_o


    A rozdział ogólnie super

    OdpowiedzUsuń