Chłopak usiłował sobie przypomnieć czemu zerwał z Camilą. Jednak na marne. W prawdzie dziewczyna napisała mu, żeby się o nią nie martwił, ale bał się, że coś jej się stanie, w końcu jest na drugim końcu świata. Oprócz tego miał wyrzuty sumienia- to przez niego jest tam gdzie jest.
W tej chwili przypomniał sobie wszystkie chwile spędzone z dziewczynom, ich pocałunki, spacery, randki. To wszystko było takie magiczne. Zaczął sięgać pamięciom do tego jak się odważył i zaprosił ją na randkę, do pierwszego pocałunku, wszystkich innych magicznych chwil.
Nawet nie zauważył jak Naty weszła do jego pokoju.
-Maxi. Maxi! Żyjesz?
-C-co?
-O czym tak myślałeś?- zapytała dziewczyna.
-Em...
-No powiedz. Mi możesz powiedzieć wszystko- ostatnie zdanie szepnęła mu do ucha. Popatrzyli sobie w oczy i dziewczyna go pocałowała. Chłopak nie czuł tego samego. Była różnica między pocałunkiem z Camilą a z Natalią. Ten pierwszy był taki magiczny, nie z tej Ziemi. A ten drugi... W tym nie było nic niezwykłego, wcześniej Maxi tego nie zauważył, albo po prostu sobie to wyobrażał.
-To o czym myślałeś?- chłopak westchnął.
-Zastanawiałem się czemu Cami wyjechała- skłamał.
-Maxi dla nas wszystkich to jest jedną wielką tajemnicą.
-Tsa, dla nas wszystkich- powiedział cicho chłopak.
-Mówiłeś coś?
-Nie, nic- nastała cisza. Oboje myśleli o Cami i co zrobić, żeby wróciła.
-Wiesz Maxi muszę już iść- powiedziała dziewczyna i pocałowała go w policzek.
*Następnego dnia*
Chłopak miał dzisiaj niespokojny sen. Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim co się wokół niego dzieje- wyjazd przyjaciółki, ten list i jego uczucia do Naty.
Wziął szybki prysznic, ubrał się i zszedł na śniadanie.
-Hej mamo.
-Witaj synku.
-Mamo nie mów do mnie jak do dziecka. Mam 20 lat.
-No właśnie, a propos twojego wieku... Zastanawialiśmy się z ojcem kiedy zamieszkasz sam?
-Mamo, nie wiem. Na razie mam problemy prywatne. Z resztą możemy o tym teraz nie rozmawiać?
-Dobrze, dobrze. Ja muszę iść do pracy. Pa!
-Cześć. U! Ciasteczka!- krzyknął chłopak.
-Najpierw normalnie śniadanie potem ciasteczka- powiedziała mama chłopaka, a po chwili cicho dodała- I jak tu nie traktować go jak dziecka.
-Ej! Słyszałem to!
Chłopak po zjedzeniu niezbyt pożywnego śniadania udał się do domu Alex. Mieszkała kilka ulic dalej.
Po chwili był na miejscu. Zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła mu Alejandra.
-O! Maxi! Wchodź!
-Cześć Alex- uśmiechnął się. Poszli do nowoczesnego salonu.
-Co cię do mnie sprowadza?- zapytała.
-No, bo pamiętasz... mówiłaś,że wyjeżdżasz gdzieś z Rafą... i ja się zastanawiałem...- nie wiedział jak to powiedzieć, nie chciał tak wprost. Twarz dziewczyny przybrała poważny wyraz. Westchnęła i powiedziała:
-Tak Maxi, jedziemy do Polski, ale pamiętasz co obiecałeś? Nie możesz jechać z nami.
-Dlaczego?!
-Bo obiecałeś!- prawie krzyknęła.-Z resztą tylko pogorszysz sprawę- dodała już dużo spokojniej.
-Ale Alex! Proszę...
-Eh...- westchnęła.- Dobrze -chłopak od razu się uśmiechnął- ale robię to dlatego, że uważam, że powinniście być razem... Masz szczęście, bo akurat miałam potwierdzać zakup biletów...
-Świetnie, a kiedy lot?
-Za 6 dni.
-6 DNI?!- dziewczyna spojrzała na niego groźnie.-Em... Chyba ktoś mnie woła... Em... To pa!
*Tydzień później*
Był wieczór. Camila siedziała na łóżku. Takich właśnie chwil nie cierpiała, ponieważ wracała myślami do Buenos Aires. Do przyjaciół, do Maxiego. Chciała zamknąć pewien rozdział w swoim życiu i ty rozpocząć nowy, z czystą kartą. Jednak coś... jakaś część mózgu, a może serca, nie chciała o nim zapomnieć, lecz to jest jedyne rozwiązanie. Dziewczynie stanął przed oczami ich pierwszy pocałunek.
To była magiczna chwila, której nigdy, choćby nie wiadomo jak się starała, nie zapomni.
Znalazła ich wspólne zdjęcie, zrobione dzień po pocałunku.
Czuła jak łzy napływają jej do oczu. Tak chciała żeby to wszystko wróciło, żeby się nie rozstali. Ale to nie możliwe. On jest z Naty, a ona nie chce mu stawać na drodze do szczęścia.
Usłyszała jego głos. Wypowiedział jej imię. Chyba ma już jakieś urojenia. Słyszy ten głos jakby naprawdę, Maxi naprawdę to był.
Odwróciła się. A tam stał Maxi we własnej osobie.
-Maxi?! Co ty tutaj robisz?! Miałeś nie przyjeżdżać!- krzyknęła.
-Nie mogłem nie przyjechać.
-A właśnie, że mogłeś! Nie chcę żebyś miał przeze mnie problemy z Naty.
-Zerwałem z Naty.
-C-co?!- wykrztusiła dziewczyna. "Jak on mógł to zrobić!?" myślała.
-No, tak.
-Maxi?! Jak mogłeś?! Ona pewnie teraz cierpi! A to wszystko przeze mnie i moje chore urojenia!
-Nie masz żadnych urojeń. Po prostu uświadomiłem sobie, że kocham inną osobę- spojrzał jej w oczy.
-Maxi...- dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale chłopak ją pocałował. Oboje czuli motylki w brzuchu i tak właśnie, po długich przemyśleniach autorki ta historia skończyła się happy endem.
Czyli inaczej: żyli długo i szczęśliwie.
Koniec :)
______________
1) Sorry miałam dodać wcześniej, ale brat się uparł, że musimy zagrać w karty.
2) Przypominam o konkursie można wysyłać prace do końca tej doby. Wyniki jutro.
3) Proszę nie podejrzewajcie mnie o talent pisarski, ponieważ takowego nie posiadam ;)
W tej chwili przypomniał sobie wszystkie chwile spędzone z dziewczynom, ich pocałunki, spacery, randki. To wszystko było takie magiczne. Zaczął sięgać pamięciom do tego jak się odważył i zaprosił ją na randkę, do pierwszego pocałunku, wszystkich innych magicznych chwil.
Nawet nie zauważył jak Naty weszła do jego pokoju.
-Maxi. Maxi! Żyjesz?
-C-co?
-O czym tak myślałeś?- zapytała dziewczyna.
-Em...
-No powiedz. Mi możesz powiedzieć wszystko- ostatnie zdanie szepnęła mu do ucha. Popatrzyli sobie w oczy i dziewczyna go pocałowała. Chłopak nie czuł tego samego. Była różnica między pocałunkiem z Camilą a z Natalią. Ten pierwszy był taki magiczny, nie z tej Ziemi. A ten drugi... W tym nie było nic niezwykłego, wcześniej Maxi tego nie zauważył, albo po prostu sobie to wyobrażał.
-To o czym myślałeś?- chłopak westchnął.
-Zastanawiałem się czemu Cami wyjechała- skłamał.
-Maxi dla nas wszystkich to jest jedną wielką tajemnicą.
-Tsa, dla nas wszystkich- powiedział cicho chłopak.
-Mówiłeś coś?
-Nie, nic- nastała cisza. Oboje myśleli o Cami i co zrobić, żeby wróciła.
-Wiesz Maxi muszę już iść- powiedziała dziewczyna i pocałowała go w policzek.
*Następnego dnia*
Chłopak miał dzisiaj niespokojny sen. Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim co się wokół niego dzieje- wyjazd przyjaciółki, ten list i jego uczucia do Naty.
Wziął szybki prysznic, ubrał się i zszedł na śniadanie.
-Hej mamo.
-Witaj synku.
-Mamo nie mów do mnie jak do dziecka. Mam 20 lat.
-No właśnie, a propos twojego wieku... Zastanawialiśmy się z ojcem kiedy zamieszkasz sam?
-Mamo, nie wiem. Na razie mam problemy prywatne. Z resztą możemy o tym teraz nie rozmawiać?
-Dobrze, dobrze. Ja muszę iść do pracy. Pa!
-Cześć. U! Ciasteczka!- krzyknął chłopak.
-Najpierw normalnie śniadanie potem ciasteczka- powiedziała mama chłopaka, a po chwili cicho dodała- I jak tu nie traktować go jak dziecka.
-Ej! Słyszałem to!
Chłopak po zjedzeniu niezbyt pożywnego śniadania udał się do domu Alex. Mieszkała kilka ulic dalej.
Po chwili był na miejscu. Zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła mu Alejandra.
-O! Maxi! Wchodź!
-Cześć Alex- uśmiechnął się. Poszli do nowoczesnego salonu.
-Co cię do mnie sprowadza?- zapytała.
-No, bo pamiętasz... mówiłaś,że wyjeżdżasz gdzieś z Rafą... i ja się zastanawiałem...- nie wiedział jak to powiedzieć, nie chciał tak wprost. Twarz dziewczyny przybrała poważny wyraz. Westchnęła i powiedziała:
-Tak Maxi, jedziemy do Polski, ale pamiętasz co obiecałeś? Nie możesz jechać z nami.
-Dlaczego?!
-Bo obiecałeś!- prawie krzyknęła.-Z resztą tylko pogorszysz sprawę- dodała już dużo spokojniej.
-Ale Alex! Proszę...
-Eh...- westchnęła.- Dobrze -chłopak od razu się uśmiechnął- ale robię to dlatego, że uważam, że powinniście być razem... Masz szczęście, bo akurat miałam potwierdzać zakup biletów...
-Świetnie, a kiedy lot?
-Za 6 dni.
-6 DNI?!- dziewczyna spojrzała na niego groźnie.-Em... Chyba ktoś mnie woła... Em... To pa!
*Tydzień później*
Był wieczór. Camila siedziała na łóżku. Takich właśnie chwil nie cierpiała, ponieważ wracała myślami do Buenos Aires. Do przyjaciół, do Maxiego. Chciała zamknąć pewien rozdział w swoim życiu i ty rozpocząć nowy, z czystą kartą. Jednak coś... jakaś część mózgu, a może serca, nie chciała o nim zapomnieć, lecz to jest jedyne rozwiązanie. Dziewczynie stanął przed oczami ich pierwszy pocałunek.
To była magiczna chwila, której nigdy, choćby nie wiadomo jak się starała, nie zapomni.
Znalazła ich wspólne zdjęcie, zrobione dzień po pocałunku.
Czuła jak łzy napływają jej do oczu. Tak chciała żeby to wszystko wróciło, żeby się nie rozstali. Ale to nie możliwe. On jest z Naty, a ona nie chce mu stawać na drodze do szczęścia.
Usłyszała jego głos. Wypowiedział jej imię. Chyba ma już jakieś urojenia. Słyszy ten głos jakby naprawdę, Maxi naprawdę to był.
Odwróciła się. A tam stał Maxi we własnej osobie.
-Maxi?! Co ty tutaj robisz?! Miałeś nie przyjeżdżać!- krzyknęła.
-Nie mogłem nie przyjechać.
-A właśnie, że mogłeś! Nie chcę żebyś miał przeze mnie problemy z Naty.
-Zerwałem z Naty.
-C-co?!- wykrztusiła dziewczyna. "Jak on mógł to zrobić!?" myślała.
-No, tak.
-Maxi?! Jak mogłeś?! Ona pewnie teraz cierpi! A to wszystko przeze mnie i moje chore urojenia!
-Nie masz żadnych urojeń. Po prostu uświadomiłem sobie, że kocham inną osobę- spojrzał jej w oczy.
-Maxi...- dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale chłopak ją pocałował. Oboje czuli motylki w brzuchu i tak właśnie, po długich przemyśleniach autorki ta historia skończyła się happy endem.
Czyli inaczej: żyli długo i szczęśliwie.
Koniec :)
______________
1) Sorry miałam dodać wcześniej, ale brat się uparł, że musimy zagrać w karty.
2) Przypominam o konkursie można wysyłać prace do końca tej doby. Wyniki jutro.
3) Proszę nie podejrzewajcie mnie o talent pisarski, ponieważ takowego nie posiadam ;)
Masz talent i upieram się przy swoim. Miniaturka super. Teraz do wszystkicj. WYSYŁAĆ PRACĘ N AKONKURS OLI. NIE MACIE CO ROBIĆ WYSYŁAĆ. JAK KTOŚ WYŚLĘ BARDZO DZIĘKUJE!! Jesteś genialna. Chyb ato pisałam. Jutro WYNIKI!!
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! Ja dalej będę się też upierać, e masz talent pisarski :) Mówiłam już, e to jest boskie? xD Szkoda, że nie napisałaś jak naty cierpi... Koffam ja ona cierpi!
OdpowiedzUsuńCiao :)
Ty kłamczuchu! Właśnie, że masz talent pisarski. I to ogromny! Mimo, że uwielbiam Naxi, ta historia, bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Ty masz talent pisarski. Nie klamne zawsze tak uwazalam. Bardzo mi sie podobala ta historia. Mam nadzieje ze rozdziql bedzie szybko
OdpowiedzUsuń