poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 10 / X

Tydzień później
Szpital
*Cami*
Ciągle nie mogę się pogodzić z tym, że Maxi jest z Naty. Mam wrażenie, że Maxi zaczął coraz rzadziej nas odwiedzać i że zmieniłam się w ludzką fontannę- nie kontroluję moich łez, już nie lecą strumieniami, ale spływają pojedyncze łzy. Teraz sprawdziło się przysłowie "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"- Alex bardzo mi pomaga. Za każdym razem gdy ktoś przychodzi, a ja mam całe czerwone oczy, ten ktoś zawsze pyta się co się stało, ja nie mogę nic wykrztusić ona mówi coś typu:
-Po prostu myślałyśmy co by było gdybym nie poszła szukać Cami...
Z zewnątrz tylko moja mama wiedziała o tej sprawie.
Do tego poprosiła Maxiego, żeby zadzwonił jak będzie chciał przyjść- on oczywiście pytał się dlaczego -.- no, ale Alex go jakoś przekonała. A to wszystko dlatego, że nie mam ochoty go widzieć- zawsze gdy przychodził udawałam, że śpię. Właśnie dzisiaj ma przyjść, o 14:00.
-Alex która godzina?
-Y... Czekaj... O nie! Już 13:58!
-Naprawdę!?- usłyszałyśmy pukanie. To na pewno Maxi. Moja kuzynka dała mi znak żebym się nie odzywała i "poszła spać".
-Hej dziewczyny!
-Hej Maxi, ale mów trochę ciszej bo Cami śpi.
-Znowu?- powiedział rozczarowany.-Dawno z nią nie rozmawiałem. No to co u ciebie?
-Dobrze. Tylko codziennie coraz bardziej się nudzę. A, a jak tam, jak ci się układa z, z... Naty?
-Świetnie!- powiedział uradowany, czułam jak po mojej twarzy spływają łzy. -Dawno nie czułem się tak szczęśliwy- czułam, że coraz więcej łez napływa mi do oczu.
-To, to ś-świetnie- słychać było, że jej to nie za bardzo pasuje, ale Maxi raczej tego nie usłyszał.
-Alex, co jest Cami?
-Co?
-No popatrz- wskazał na mnie.- Ludzie chyba nie płaczą przez sen...
-Pf... No wiesz, nigdy nie wiadomo...
-Wiesz muszę już iść, jestem umówiony z Naty. 
-Pa!
-Pa!
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Momentalnie wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Alex jakimś cudem podeszła do mnie i starała się mnie pocieszyć
-Czy to zawsze tak boli?!- wykrztusiłam, a ona mnie tylko mocniej przytuliła.

Tydzień później
*Alex*
Dzisiaj nas wypisują ze szpitala. Nareszcie! Nie wysiedziałabym w łóżku szpitalnym ani chwili dłużej. Mam, w sumie ja i Cami mamy rękę w gipsie, a nogi w bandażach. Cam trochę kuleje, a mnie trochę bolą nogi przy zginaniu, ale wolę chodzić i nogi mnie mogą boleć niż leżeć w łóżku. Chodziłyśmy sobie po parku, gdy nagle zobaczyłam, nie to niemożliwe!
-Francesca?!
-Cami! Alex! Jak się czujecie? Chciałam przyjechać jak tylko dowiedziałam się, że miałyście wypadek, ale nie dałam rady- powiedziała i nas mocno przytuliła. -Co wy na to, żeby pójść do Resto?
-Pewnie!
Szybko doszłyśmy do restauracji. Nigdy tam nie byłam, ale z tego co mi opowiadały dziewczyny powinna ona wyglądać zupełnie inaczej. Podobno to spokojny lokal, ale zobaczyłam zupełnie coś innego- wszędzie były balony, obrazy w żywych kolorach, a na "scenie" stały instrumenty.
-Luca! Co to ma znaczyć?!- krzyknęła zdenerwowana Fran.
-Nowe Resto! A propos chcecie zaśpiewać jakąś piosenkę?
-NIE!
-Fran proszę, proszę, proszę...- mówiłam z Cami.
-No okej, ale robię to dla was, nie dla ciebie- zwróciła się do brata.
-Okej, Cami ty pierwsza!- zachęcałam ją.
-Nie...
-No Cami dajesz!
-Okej.

*Naty*
Właśnie idę z Maxim do Resto podobno Luca chciał zmienić jego styl. Weszliśmy do środka... Rzeczywiście trochę się zmieniło, ale najbardziej zszokował mnie widok Camili na scenie. Myślałam, że jest w szpitalu! Nie mam nic do niej, ale niech nie miesza się do mojego związku z Maxim. Usiedliśmy przy stoliku z dobrym widokiem na scenę i zamówiliśmy koktajle malinowe.

*Cami*
Już miałam wyjść na scenę, ale zauważyłam Naty i Maxiego. 

-Nie! Dziewczyny ja nie dam rady!- krzyknęłam i się cofnęłam. Alex od razu spojrzała na "widownię" i szybko spostrzegła naszą kochaną parkę.
-Cami musisz stawiać czoła przeciwnością losu! Już na scenę!- powiedziała Alex.
-Ale ja nie dam rady!
-Cami po prostu nie patrz na nich i zatrać się w muzyce.
-Ok, spróbuję.
Weszłam na scenę. Spróbuję zrobić to co powiedziała mi moja kuzynka. Zaczęłam śpiewać piosenkę Love Story.

*Naty*
Cami nareszcie zaczęła śpiewać. Już myślałam, że stchórzyła. No cóż nie będę się nią przejmowała, mam randkę z Maxim i nic mi jej nie zepsuje. Dostaliśmy nasze koktajle.
-Maxi, tak się cieszę, że jestem tu z tobą- powiedziałam i chwyciłam go za rękę.
-Ja też.
-Wiesz gdyby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że będziemy razem to bym mu nie uwierzyła- powiedziałam, ale mój chłopak mnie nie słuchał tylko patrzył się na Cami.
-Maxi, Maxi- zaczęłam mu machać ręką przed oczami, po chwili oprzytomniał.
-Tak Cami?
-Jestem Naty.
-No wiem.
-To czemu nazwałeś mnie Cami?
-Wcale nie.
-Oj Maxi przestań nazwałeś mnie Cami i do tego ciągle się na nią patrzysz!
-Naty, moja przyjaciółka występuje, a ja chciałbym posłuchać jak śpiewa.
-No dobrze, powiedzmy, że ci wierzę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

*Maxi*
Cami tak ładnie śpiewa! Jest też śliczna... Naty, Naty jest śliczna. Już nie wiem, chyba nie jestem pewny czy kocham Naty. Ciekawe co Cami chciała mi wtedy powiedzieć...Nie no co ja gadam! Muszę to przemyśleć...

________________________________________________________
Tadam! Zaczęłam się zastanawiać czemu zawsze dodaję rozdział ok. północy... i nie wiem.
Byłam dzisiaj na spacerze wokół jeziora (Głębokiego) z psem i rodziną, potem mieliśmy ognisko, a wcześniej grałam w Simsy i myślałam nad rozdziałem xD
A i dziękuję Justynie Ch. za pomysł :*** bez ciebie nie dałabym rady :***

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Jesteś fanką Caxi, prawda?
    To mamy mało wspólnego, ale i tak będę czytać. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny. Napewno poradziłabyś sobie beze mnie. Ubustwiam tego bloga. Kto może go nie lubić?
    Chyba tylko osoby nie normalne

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest syper. Kocham tego bogq. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. ROZDZIAŁ BOSKI !!!
    Jak zawsze !!! <33
    Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału :D
    Kocham i cezkam na new.

    Rozdrawiam Karo ;**

    OdpowiedzUsuń