poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 6 / VI cz.2

*Narrator*
Zapanowała niezręczna cisza. Ani Camila, ani Maxi nie wiedzieli co powiedzieć. Stali tak blisko siebie... Na szczęście Alex weszła to pokoju.
 
*Alex* 
 Poszłam do kuchni po jedzenie- chipsy, cukierki, żelki, paluszki itp. (xD) i picie- colę, jakimś cudem to wszystko udźwignęłam, ale co chwilę mi coś wypadało: to żelki, to cola, a innym razem chipsy. Jakimś cudem otworzyłam drzwi od pokoju Cami, ale gdy to zrobiłam wszystko co miałam w rękach mi wypadło. Z tego co zdążyłam zobaczyć ma kuzynka i jej przyjaciel stali obok siebie i się na siebie patrzyli... Oj, przyszłam w złym momencie... Eh, ja to mam wyczucie czasu. Zazwyczaj pojawiam się tam gdzie nie powinnam. Wracając do zaistniałej sytuacji. Gdy jedzenie i picie wypadło mi z rąk wrócili na ziemie lekko speszeni. Szybko podniosłam do co upuściłam. Zapanowała niezręczna cisza, albo może powróciła niezręczna cisza.
-To co śpiewamy?- starałam się rozładować napięcie.
-Pewnie.
-Maxi, jako solenizant ty śpiewasz pierwszy -powiedziałam.
-Co? Nie. Mogę śpiewać jako drugi, ale na pewno nie jako pierwszy!
-Alex może ty coś zaśpiewaj- zaproponowała Cami, ale nie ja się na to nie piszę!
-Ja? Ja śpiewać nie umiem.
-Na pewno nie śpiewasz gorzej nisz Maxi.
-Ej, foch- powiedział Maxi, odwrócił się i udawał, że jest obrażony.
-No okej, zaśpiewam.

*Camila*
Alex zaśpiewała "Where have you been" Rihanny. Wyszło jej to lepiej niż Rihannie. I ona twierdzi, że śpiewać nie potrafi... Gdy skończyła ja i Maxi zastygliśmy w bezruchu.
-Było aż tak źle?- zapytała.
-Ty twierdzisz, że śpiewać nie potrafisz? Jesteś genialna!-
powiedziałam, a nasz przyjaciel to potwierdził.
-Nie przesadzaj...
-Nie przesadza, naprawdę jesteś świetna!- tym razem powiedział to Maxi.
-Dziękuję. To co teraz śpiewamy?
Trochę się zastanawialiśmy, aż w końcu stanęło na tym, że ja i Alex śpiewamy "Rolling in the deep".
Usłyszałyśmy pierwsze takty utworu i zaczęłyśmy śpiewać, o ile można to nazwać śpiewaniem- bardziej wyłyśmy. Gdy skończyłyśmy śpiewać, jedyny chłopak w pomieszczeniu powiedział:
-Byłyście okropne!
Na co ja udałam, że mam focha, a moja kuzynka powiedziała:
-Dziękuję- odgarnęła włosy. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Śpiewaliśmy i jedliśmy smakołyki przez następne dwie godziny. Po tych dwóch godzinach ja z Alex miałyśmy niezłą chrypę, Maxi trochę mniejszą, bo nie śpiewał tak dużo (czasami tańczył). Wszystkim bardzo chciało się pić. Co prawda cola nie pomoże na chrypę, może nawet wręcz przeciwnie, no , ale nikomu nie chciało się zejść na dół.

*Maxi*
Bardzo chciało mi się pić. Bez wahania otworzyłem butelkę coli. To był duży błąd...Odkręciłem nakrętkę i... PLUM! Pół napoju na mnie. Dziewczyny zaczęły się śmiać, ja po chwili też.
-Nie! Cola na dywanie!- krzyknęła Cami. Rzeczywiście "troszeczkę" wylądowała na dywanie.
-Dziewczyny miałyście jeszcze coś teraz  planach? Bo...
-Właściwie to tak, ale teraz mieliśmy zrobić coś na co ty masz ochotę.
-No dobrze, to mam ochotę pójść do domu, a wy idziecie ze mną.
-Dobrze.
W czasie drogi do domu starałem się jakoś zakryć tą plamę na koszulce. W domu, już od progu usłyszałem krzyk mojej mamy.
-Maximiliano co ty masz na bluzce?!
-A... nic... To tylko cola.
-Tylko cola! TYLKO COLA! Ty masz pojęcie jak trudno to sprać? Wchodź szybko i się przebieraj!
- Dobrze.
-A wy dziewczynki chodźcie do kuchni. Może chcecie jakieś ciasteczka?- zmieniła ton na taki milutki. "Dziewczynki to, dziewczynki tamto. A do własnego syna jak się odzywa?!" myślałem.
Szybko się przebrałem, moja mama wyszła na zakupy- "Pewnie dla dziewczynek wszystko! A mi głupiego twarogu nie może kupić!"- a dziewczyny siedziały w kuchni. Usłyszałem dzwonek do drzwi.

*Camila*
Mama Maxiego jest taka miła. Poszła przed chwilą na zakupy. Ponoć chce dla nas (mnie i Alex) kupić coś smacznego. Mówiłyśmy jej, że nie trzeba, ale ona się uparła. Usłyszałam, że mój przyjaciel z kimś rozmawia, a jego taty nie było w domu. Usłyszałam kawałek rozmowy:
M: Co ty tu robisz? Miałeś przyjechać za parę tygodni!
?: Nie mogłem przegapić urodzin mojego kuzyna.
Czyli to jego kuzyn.
M: Yhm... A na prawdę?
?: Mama kazała mi przyjechać wcześniej... Żebym zdążył na twoje urodziny.
Postanowiłam tam do nich pójść i pociągnęłam za sobą Alex, przez co spadła ze stołka.
-Hej Maxi z kim rozmawiasz?- powiedziałam.
-A tak, to jest Camila, moja przyjaciółka, a to jest mój kuzyn...
W tym momencie weszła moja kuzynka. Lekko zła, ale gdy zobaczyła tego kuzyna Maxiego, po pierwsze zrobiła się jeszcze bardziej zła, a po drugie krzyknęła z niedowierzaniem:
-Rafał!?
-Ola!?
 
______________________________________
Uf... Myślała, że nie dam rady :)
Z mojej ankiety wynika, iż 3 osoby czytają mego bloga, lecz go nie raczą komentować. Zwracam się do tych osób: proszę komentujcie!!!
A teraz tak:

 3 komentarze + minimum 1 pomysł na nowy rozdział

=

nowy rozdział

Buziaki :**

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Eh, uśmiałam się. :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D
    Będzie Caxi, czy Naxi?
    Liczę na Caxi :D
    Koffam twojego bloga bo jest o Cami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Oczywiście, że Caxi. Tak jak ty nie wyobrażam sobie mojego bloga bez Caxi! Ale chyba będzie troszeczkę Naxi... Ale jeszcze nie teraz ;)

      Usuń