Następnego dnia, Resto
*Cami*
-Świetnie wczoraj zaśpiewałaś.
-Dzięki Alex.
-Nie ma za co...
-Czekaj, ale wy wczoraj nie śpiewałyście! Teraz wasza kolej.
-Ok, Fran śpiewamy razem czy osobno?- zwróciła się do naszej przyjaciółki.
-Hm... Razem.
-Świetnie!
-Luca! Jak długo tu stoisz?- dopiero teraz go zauważyłam.
-Nieważne.
-Ważne, nie możesz nas tak bezczelnie podsłuchiwać, chyba mam prawo spotykać się z przyjaciółkami?
-Ej, ej, ej, STOP- powiedziała moja kuzynka, czuję się dziwnie tylko ja nie wiem o co chodzi. -Żebyście się tutaj nie pobili, chodź Fran.- podeszły do sceny.
-Co będziemy śpiewać?
- Nie wiem, może... możemy piosenkę- teraz chyba miała powiedzieć jaką piosenkę będą śpiewać, ale zagłuszył je Luca.
-Witam! Dzisiaj kolejny występ! Tym razem mojej siostry Fran i jej przyjaciółki...
-Alex.
-Tak Alex. Zapraszamy.- ludzie w Resto zaczęli bić brawo. Dziewczyny wyszły na scenę. Zaczęła śpiewać moja kuzynka, a potem Fran do niej dołączyła.
W czasie ich występu podszedł do mnie ciemnoskóry chłopak.
-Cześć jestem Broudwey- przedstawił się.
-Cześć, Cami- powiedziałam.
-Co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tutaj sama?
-Czekam na przyjaciółki.
-A... Słuchaj bo ja przyjechałem tu z Brazylii, czy mogłabyś mnie oprowadzić po mieście?
-Pewnie- powiedziałam od razu, napisałam na chusteczce dziewczynom:
Musiałam wyjść, później Wam powiem dlaczego.
Cami
-Chodźmy!- powiedziałam i wyszłam z chłopakiem z restauracji. Szybko pokazałam mu gdzie co jest, teraz spacerowaliśmy sobie po parku. W pewnym momencie zauważyłam Naty i Maxiego w jednej z alejek chciałam szybko skręcić w inną, ale się nie udało.
-Hej Cami!- powiedział mój przyjaciel, lecz po chwili jego dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, nie rozumiem tego.
-Cześć Maxi.
-Maxi?!- powiedział Broudwey. To on go zna?!
-Broudwey! Ile to już czasu?!
-To wy się znacie?- zapytałam.
-Tak kiedyś się poznaliśmy w Brazylii, a potem rozmawialiśmy przez internet- powiedział mój towarzysz.
-A Cami co tam u ciebie?- spytał Maxi.
-Dobrze...
-Maxi musimy już iść- szybko orzekła Naty. Nie rozumiem to mój przyjaciel nie może się mnie zapytać co u mnie? Yh...
-No to pa!- powiedziałam i poszliśmy dalej. Usiedliśmy na ławce z ładnym widokiem na park.
-Cami?- zaczął mój kolega.
-Tak?
-Słuchaj wiem, że ledwo się znamy, ale ja muszę ci coś powiedzieć...
- Mów śmiało!- zachęcałam go. Nie miałam pojęcia, że powie to co zaraz powie.
-Bo ty mi się podobasz- zszokowało mnie to.
-Ja...ja- nie mogłam nic powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić rozumiem...- powiedział smutny.
-Nie, to znaczy tak, to znaczy yh... Broudwey bardzo cię lubię, ale jako przyjaciela. Poza tym mi się podoba ktoś inny...
-Dobrze rozumiem, ale zostaniemy przyjaciółmi?
-Tak.
-A Cami czemu masz złamaną rękę?
-Długa historia...
*Naty*
Gdy się spotkaliśmy Camilą i z tym Broudway'em Maxi ciągle patrzył się na Cami. Nie będę tego więcej tolerować.
-Maxi!
-Tak?
-Musisz wybrać, albo ja, albo Camila.
-Nie rozumiem- ach faceci...
-Zawsze jak spotykamy Cami to ciągle się na nią patrzysz! Musisz wybrać albo ja, albo ona.
-Stawiasz mi ultimatum?- nie, wiesz placki! Faceci...
-Tak, powtórzę ostatni raz albo ja albo ona!
-Ja...ja...
-Tak myślałam...- powiedziałam zrezygnowana.- Maxi z nami koniec! Idź sobie do swojej Cami!- powiedziałam zła i odbiegłam z płaczem.
*Maxi*
Zupełnie się tego nie spodziewałem. Może ja rzeczywiście coś czuję do Cami? Nie to przecież tylko moja przyjaciółka... A nawet jeśli to ona pewnie nie odwzajemnia moich uczuć... Poszedłem do miejsca gdzie spotkałem się parę chwil temu z przyjaciółmi. Trochę dalej zobaczyłem Broudwey'a. Postanowiłem do niego pójść.
-Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha w miłości- powiedziałem i usiadłem obok niego na ławce.
-Mi to mówisz- powiedział zrezygnowany.
-Co się stało?
-A tobie?
-Zapytałem pierwszy.
-No dobra. Powiedziałem Cami, że mi się podoba, ale ona widzi w nas tylko przyjaciół- powiedział smutny.- A ty?
-Naty ze mną zerwała. A gdzie Camila?
-Gdzieś poszła... Wiesz ja chyba już pójdę.
-Cześć.
Siedziałem w samotności kilka minut. Po chwili zjawiła się Cami. Stanęła po drugiej stronie alejki. Mam wrażenie, że mnie unika. Postanowiłem do niej podejść.
-Hej Cami- powiedziałem smutno.
-Cześć. Coś się stało?
-Mam pecha w miłości!
-Maxi. To już wiemy od dawna. Ja się pytam co się teraz stało.
-Naty ze mną zerwała.
-Przykro mi- staliśmy tak nie wiedząc co powiedzieć. Nagle ktoś popchnął Cami na mnie- upadłem na trawę a ona na mnie.
-Oh, przeprasza, przepraszam was- usłyszałem znajomy głos- Alex.- Cami podaj rękę- Camila podała jej rękę, ale zamiast wstać pociągnęła ją na mnie.
-Ał... Mój brzuch.- dziewczyny zaczęły się śmiać. Po chwili jakaś dziewczyna potknęła się i też wylądowała na mnie. Przynajmniej Alex ze mnie zeszła i nic jej się nie stało.
-Przepraszam- powiedziała szybko.
-Fran?! Co ty tu robisz miałaś być we Włoszech?- dziewczyna sturlała się ze mnie i wszyscy czworo leżeliśmy na trawie.
-Tak, ale przyjechałam miesiąc wcześniej, po tym jak usłyszałam co się stało Cami i Alex.
-Maxi a z twoimi wnętrznościami wszystko w porządku?- spytała Alex przez śmiech. Po chwili wszyscy się śmialiśmy i turlaliśmy po trawie.
-Hej co wy na to żeby pójść na lody?- zaproponowała Włoszka.
-Pewnie- powiedzieliśmy wszyscy. Szybko wstaliśmy z trawy i poszliśmy do lodziarni.
-Wiesz Maxi jesteś całkiem miękki- powiedziała Alex i dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Ha ha bardzo śmieszne- powiedziałem ironicznie.
*Broudwey*
Widziałem tą całą akcję. Ja tego nie rozumiem Maxi dobrze dogaduje się z dziewczynami a trudno mu mieć dziewczynę. A ja ani nie dogaduję się z dziewczynami, ani żadnej nie mam. Świat jest nie fair.
______________________________________________
Dzisiaj rozdział ukazał się dzięki Weronice, która pewnie gdybym nie opublikowała dzisiaj rozdziału zamęczałaby mnie pytaniami "A zdradzisz jaki masz pomysł. Plis" więc wolałam dzisiaj napisać niż ciągle dostawać takie pytanie. Pewnie by się skończyło tak, że znałaby cały rozdział, a potem pewnie powiedziałaby Justynie to już dwie osoby znały by rozdział xD Dobra koniec moich "przemyśleń, długich przemyśleń"
Komentujcie :**
*Cami*
-Świetnie wczoraj zaśpiewałaś.
-Dzięki Alex.
-Nie ma za co...
-Czekaj, ale wy wczoraj nie śpiewałyście! Teraz wasza kolej.
-Ok, Fran śpiewamy razem czy osobno?- zwróciła się do naszej przyjaciółki.
-Hm... Razem.
-Świetnie!
-Luca! Jak długo tu stoisz?- dopiero teraz go zauważyłam.
-Nieważne.
-Ważne, nie możesz nas tak bezczelnie podsłuchiwać, chyba mam prawo spotykać się z przyjaciółkami?
-Ej, ej, ej, STOP- powiedziała moja kuzynka, czuję się dziwnie tylko ja nie wiem o co chodzi. -Żebyście się tutaj nie pobili, chodź Fran.- podeszły do sceny.
-Co będziemy śpiewać?
- Nie wiem, może... możemy piosenkę- teraz chyba miała powiedzieć jaką piosenkę będą śpiewać, ale zagłuszył je Luca.
-Witam! Dzisiaj kolejny występ! Tym razem mojej siostry Fran i jej przyjaciółki...
-Alex.
-Tak Alex. Zapraszamy.- ludzie w Resto zaczęli bić brawo. Dziewczyny wyszły na scenę. Zaczęła śpiewać moja kuzynka, a potem Fran do niej dołączyła.
W czasie ich występu podszedł do mnie ciemnoskóry chłopak.
-Cześć jestem Broudwey- przedstawił się.
-Cześć, Cami- powiedziałam.
-Co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tutaj sama?
-Czekam na przyjaciółki.
-A... Słuchaj bo ja przyjechałem tu z Brazylii, czy mogłabyś mnie oprowadzić po mieście?
-Pewnie- powiedziałam od razu, napisałam na chusteczce dziewczynom:
Musiałam wyjść, później Wam powiem dlaczego.
Cami
-Chodźmy!- powiedziałam i wyszłam z chłopakiem z restauracji. Szybko pokazałam mu gdzie co jest, teraz spacerowaliśmy sobie po parku. W pewnym momencie zauważyłam Naty i Maxiego w jednej z alejek chciałam szybko skręcić w inną, ale się nie udało.
-Hej Cami!- powiedział mój przyjaciel, lecz po chwili jego dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, nie rozumiem tego.
-Cześć Maxi.
-Maxi?!- powiedział Broudwey. To on go zna?!
-Broudwey! Ile to już czasu?!
-To wy się znacie?- zapytałam.
-Tak kiedyś się poznaliśmy w Brazylii, a potem rozmawialiśmy przez internet- powiedział mój towarzysz.
-A Cami co tam u ciebie?- spytał Maxi.
-Dobrze...
-Maxi musimy już iść- szybko orzekła Naty. Nie rozumiem to mój przyjaciel nie może się mnie zapytać co u mnie? Yh...
-No to pa!- powiedziałam i poszliśmy dalej. Usiedliśmy na ławce z ładnym widokiem na park.
-Cami?- zaczął mój kolega.
-Tak?
-Słuchaj wiem, że ledwo się znamy, ale ja muszę ci coś powiedzieć...
- Mów śmiało!- zachęcałam go. Nie miałam pojęcia, że powie to co zaraz powie.
-Bo ty mi się podobasz- zszokowało mnie to.
-Ja...ja- nie mogłam nic powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić rozumiem...- powiedział smutny.
-Nie, to znaczy tak, to znaczy yh... Broudwey bardzo cię lubię, ale jako przyjaciela. Poza tym mi się podoba ktoś inny...
-Dobrze rozumiem, ale zostaniemy przyjaciółmi?
-Tak.
-A Cami czemu masz złamaną rękę?
-Długa historia...
*Naty*
Gdy się spotkaliśmy Camilą i z tym Broudway'em Maxi ciągle patrzył się na Cami. Nie będę tego więcej tolerować.
-Maxi!
-Tak?
-Musisz wybrać, albo ja, albo Camila.
-Nie rozumiem- ach faceci...
-Zawsze jak spotykamy Cami to ciągle się na nią patrzysz! Musisz wybrać albo ja, albo ona.
-Stawiasz mi ultimatum?- nie, wiesz placki! Faceci...
-Tak, powtórzę ostatni raz albo ja albo ona!
-Ja...ja...
-Tak myślałam...- powiedziałam zrezygnowana.- Maxi z nami koniec! Idź sobie do swojej Cami!- powiedziałam zła i odbiegłam z płaczem.
*Maxi*
Zupełnie się tego nie spodziewałem. Może ja rzeczywiście coś czuję do Cami? Nie to przecież tylko moja przyjaciółka... A nawet jeśli to ona pewnie nie odwzajemnia moich uczuć... Poszedłem do miejsca gdzie spotkałem się parę chwil temu z przyjaciółmi. Trochę dalej zobaczyłem Broudwey'a. Postanowiłem do niego pójść.
-Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha w miłości- powiedziałem i usiadłem obok niego na ławce.
-Mi to mówisz- powiedział zrezygnowany.
-Co się stało?
-A tobie?
-Zapytałem pierwszy.
-No dobra. Powiedziałem Cami, że mi się podoba, ale ona widzi w nas tylko przyjaciół- powiedział smutny.- A ty?
-Naty ze mną zerwała. A gdzie Camila?
-Gdzieś poszła... Wiesz ja chyba już pójdę.
-Cześć.
Siedziałem w samotności kilka minut. Po chwili zjawiła się Cami. Stanęła po drugiej stronie alejki. Mam wrażenie, że mnie unika. Postanowiłem do niej podejść.
-Hej Cami- powiedziałem smutno.
-Cześć. Coś się stało?
-Mam pecha w miłości!
-Maxi. To już wiemy od dawna. Ja się pytam co się teraz stało.
-Naty ze mną zerwała.
-Przykro mi- staliśmy tak nie wiedząc co powiedzieć. Nagle ktoś popchnął Cami na mnie- upadłem na trawę a ona na mnie.
-Oh, przeprasza, przepraszam was- usłyszałem znajomy głos- Alex.- Cami podaj rękę- Camila podała jej rękę, ale zamiast wstać pociągnęła ją na mnie.
-Ał... Mój brzuch.- dziewczyny zaczęły się śmiać. Po chwili jakaś dziewczyna potknęła się i też wylądowała na mnie. Przynajmniej Alex ze mnie zeszła i nic jej się nie stało.
-Przepraszam- powiedziała szybko.
-Fran?! Co ty tu robisz miałaś być we Włoszech?- dziewczyna sturlała się ze mnie i wszyscy czworo leżeliśmy na trawie.
-Tak, ale przyjechałam miesiąc wcześniej, po tym jak usłyszałam co się stało Cami i Alex.
-Maxi a z twoimi wnętrznościami wszystko w porządku?- spytała Alex przez śmiech. Po chwili wszyscy się śmialiśmy i turlaliśmy po trawie.
-Hej co wy na to żeby pójść na lody?- zaproponowała Włoszka.
-Pewnie- powiedzieliśmy wszyscy. Szybko wstaliśmy z trawy i poszliśmy do lodziarni.
-Wiesz Maxi jesteś całkiem miękki- powiedziała Alex i dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Ha ha bardzo śmieszne- powiedziałem ironicznie.
*Broudwey*
Widziałem tą całą akcję. Ja tego nie rozumiem Maxi dobrze dogaduje się z dziewczynami a trudno mu mieć dziewczynę. A ja ani nie dogaduję się z dziewczynami, ani żadnej nie mam. Świat jest nie fair.
______________________________________________
Dzisiaj rozdział ukazał się dzięki Weronice, która pewnie gdybym nie opublikowała dzisiaj rozdziału zamęczałaby mnie pytaniami "A zdradzisz jaki masz pomysł. Plis" więc wolałam dzisiaj napisać niż ciągle dostawać takie pytanie. Pewnie by się skończyło tak, że znałaby cały rozdział, a potem pewnie powiedziałaby Justynie to już dwie osoby znały by rozdział xD Dobra koniec moich "przemyśleń, długich przemyśleń"
Komentujcie :**
Świetny rozdział. Werka napewno zamęczyła by cię pytaniami. Znam ją dobrze. Bardzo dobrze. Mam nadzieje że szybko dodasz następny. Powiem jedno to jest E X T R A .
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział.
OdpowiedzUsuń" Nie, wiesz placki!" - Dobre. xD
Pozdrawiam! :)
Dzięki z arozdział . Vzekam na next
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://violetta-superdziewczyna.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńP.s Super blog!!!!!!!!!!
Kocham, kocham, kocham !!! <333
OdpowiedzUsuńBoski rozdzialik !! ;*********
Czekam na nowy ♥♥♥
Kocham Karo ;**