*Maxi*
Jestem już razem z Rafą w szpitalu. Bardzo się boję o Cami... i Alex... tak i Alex... Cami i Alex. Oby nie stało jej się... im, im się nic poważnego. Maxi wróć na ziemię! Podeszliśmy do recepcji.
-Przepraszam gdzie leży Camila Torres?- powiedziałem. Od razu dostałem od kuzyna w bok, tylko nie rozumiem czemu.
-I Alex Torres?- dodał. No to wszystko jasne. Maxi! Ogar!
-A kim panowie są?
-My, my...- zacząłem, nie wiedziałem co powiedzieć czy prawdę czy skłamać, że jesteśmy z rodziny. Na szczęście Rafa mnie, w sumie to nas uratował.
-My jesteśmy kuzynami.
-Dobrze... To będzie sala... numer 215.
-Dziękujemy.- powiedziałem szybko i pobiegłem w stronę windy, bo z tego co wiem ta sala jest na drugim piętrze.
*Alex*
Pada deszcz... Kropelka po kropelce opada na ziemię, przez tak zwaną grawitację. Ciemne chmury niczym wielkie gąbki wykręcane przez babcie przy myciu talerzy po niedzielnym obiedzie, wylewają z siebie litry wody. Od czasu do czasu błyskawica, wyładowanie elektryczne, które szuka ujścia do ziemi przecina niebo na kilka części, a tuż po nim potężny grzmot zaczyna bębnić, jak orkiestra basowa. Młoda, piętnastoletnia dziewczyna siedzi na dachu wieżowca. Nie jest jej zimno, nie moknie nic nie czuje, tylko pustkę. Owa pustka wypełnia jej ciało od czubka głowy po opuszki palców, wypełnia również jej duszę. Zawsze wesoła dziewczyna, która ma w sobie tyle energii odeszła. Czyżby to był koniec? Czy przez to auto nie zobaczy już rodziny- rodziców, Cami, cioci, wujka a nawet brata? Czy nie zobaczy swoich przyjaciółek- Oli i Martyny, a nawet czy nie poprzekomarza się z Rafałem? Czy nie usłyszy już śpiewu ptaków, które codziennie rano ją witały? Czy w ogóle nie usłyszy nigdy muzyki, nie zaśpiewa chociaż jednego taktu piosenki? A czy w ogóle ktoś o niej pamięta, czy ktoś chociaż wezwał karetkę, czy wykrwawiła się na śmierć na ulicy? Czy chociaż tamta dziewczyna przeżyła? Tyle niewiadomych, tyle pytań. A ona wciąż siedzi na tym wieżowcu. Czy tak pozostanie już na zawsze?
*Cami*
Siedemnastoletnia dziewczyna obudziła się na... łące. Leżała na kocu, wokół niej było mnóstwo jedzenia. Najwyraźniej musiała być na pikniku. Powoli podniosła się na nogi, jednak nie mogła wstać, więc usiadła. Usiadła i zaczęła podziwiać miejsce w którym się znalazła. Ze wszystkich stron otaczały ją kwiaty i trawy, a wokoło polany widać było drzewa, piękne, dumnie prezentujące się drzewa. Gdy dokładnie obadała wzrokiem swoje otoczenie, niespodziewanie na niebie pojawiła się tęcza. Rozciągała się ona nad całą polaną, jak wielka kolorowa wstęga. Od razu na myśl przyszła jej jej kuzynka Alex- co ona by powiedziała gdyby się tu znalazła -"Łał... Normalnie rzygać tęczą i puszczać tęczowe bąki". Na samą myśl o tym dziewczyna się uśmiechnęła. Lecz to też dało jej do myślenia, bowiem dopiero teraz zorientowała się, że na polanie niema żadnej żywej istoty; nie latają kolorowe motyle, ptaki nie lecą do gniazd by nakarmić swe młode, biedronki nie chodzą po roślinach. Ale najbardziej odczuła to, że niema tu jej bliskich- niema rodziny, niema przyjaciół, tylko ona sama jak palec. Próbowała kogoś zawołać, lecz nie miała głosu. To miejsce z każdą chwilą stawało się gorsze. A co jak zostanie tutaj na zawsze? Nagle poczuła jak wypełnia ją pustka... Czyżby umarła?
*Maxi*
Szybko dotarliśmy pod salę w której była Cami... i... i oczywiście Alex... tak Alex. Dzisiaj mam głowę w chmurach! Pod salą zastaliśmy rodziców dziewczyn. Postanowiłem zapytać co się stało.
-Y... Dzień dobry.- miałem wrażenie, że nie zauważyli jak przyszliśmy.
-O! Witajcie chłopcy. Nie zauważyłam was- opowiedziała mama Cami, ze smutkiem w głosie.
-C-co się stało dziewczynom?
-Na razie są w śpiączce i tylko tyle wiemy. Lekarze nie pozwoli nam tam wejść- tym razem odpowiedziała nam mama Alex.
____________________________________
Dobra, dzielę ten rozdział na części, bo nie dam rady napisać całego. Poza tym postanowiłam od razu nie ujawniać co się stało dziewczynom, bo to by zepsuło napięcie, które (mam nadzieję) zbudowałam. A filmik może trochę nie pasuje, ale przejrzałam rozdziały i stwierdziłam, że nie dodaję żadnych obrazków lub filmików.
W śpiączce? :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Pozdrawiam! :)
Świetne rozdziały ciekawe co im jest
OdpowiedzUsuńnajpier tak czytam i tam było tych językach to myślałam że będziesz pisać po hiszpańsku :)
super piszesz :) nie mogę się doczekać nowego
OdpowiedzUsuńRozdział boski !
OdpowiedzUsuńCo im się stało ?
Kiedy nstepna część?
Czekam na nn ;**
Jutro :**
Usuń