Przed lodziarnią
*Cami*
-Wiecie co... Ja chyba nie chce tych lodów- powiedział Maxi. Momentalnie się wszystkie zatrzymałyśmy.
-Czy ja dobrze słyszałam?! Ty, Maxi, nie chcesz lodów?!- nie dowierzałam.
- Tak, bo wasze łokcie trochę wbiły mi się w brzuch i mam wrażenie, że jak zjem cokolwiek to zwymiotuję...
-To czemu się wcześniej zgodziłeś?!- zapytała moja kuzynka.
-Bo wtedy tego nie czułem. Dopiero jak zobaczyłem te lody to mi się trochę nie dobrze zrobiło.
-Dobrze, idź do domu połóż się, odpocznij, nic nie jedz i nie wymiotuj nam tutaj!- powiedziała Fran.
- Dobra idę. Pa!
-Pa!- powiedziałyśmy razem i zatrzymałyśmy się przed wejściem. Wymownie na siebie spojrzałyśmy i powiedziałyśmy naraz (ja i Fran po hiszpańsku, a Alex po polsku):
-Kamień, papier, nożyce!
Wszystkie wyłożyłyśmy nożyczki. Znowu na siebie spojrzałyśmy i również równocześnie krzyknęłyśmy:
-Kamień, papier, nożyce!
Tym razem przegrała Alex, weszłyśmy do lodziarni pani Kleer. Powiedziałyśmy jej jakie lody chcemy i zasiadłyśmy przy stoliku. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, ale Fran ją przerwała.
-Cami co się stało?
-Jak to? Nic się nie stało...- nie wiedziałam o co jej chodzi, chyba...
-Cami, dobrze cie znam i wiem, że coś się stało.
-Nie wiem o co ci chodzi- nadal nie rozumiałam.
-Chodzi mi o to, że przy Maxim jakoś dziwnie się zachowujesz- już rozumiem...
-No bo... -już chciałam powiedzieć, ale przyszła Alex z lodami.
-Dobra, bo ja nie ogarniam! Dla której są miętowe i truskawkowe z kolorową posypką?!
-To dla mnie- powiedziała włoszka.
-Ok, czyli dla ciebie Cami pistacjowe i czekoladowe, a dla mnie czekoladowe i waniliowe- mówiła moja kuzynka podając nam wafelki.
-No to jak Cami?- Fran powróciła do tematu.
-Ale o co chodzi?- Alex nic nie rozumiała.
-No bo z Cami jest coś nie tak- dziwnie zachowuje się przy Maxim i ogólnie jakoś dziwnie.
-Aaa... Już rozumiem...
-Ty wiesz dlaczego tak się zachowuje?
-Tak, ale sądzę, że Cami powinna ci to powiedzieć- odpowiedziała akcentując moje imię.
-No to Cami o co chodzi?- dopytywała się Fran.
-Bo podoba mi się Maxi- powiedziałam tak szybko, że chyba nikt mnie nie zrozumiał.
-Co?
-P-podoba mi się...
-No kto?- powiedziała podekscytowana Włoszka.
-M-m...
-M-m-m?
-Maxi- powiedziałam cicho. Fran zaczęła piszczeć.
-A wiesz czy on coś do ciebie czuje?
-Dobra możecie już po angielsku?
-Dobrze. A on coś do ciebie czuje?
-Nie wiem, ale raczej teraz nie będzie chciał się z nikim spotykać, bo dzisiaj Naty z nim zerwała- dziewczyny zaczęły się krztusić, tylko nie wiem czym... lodami? A może Fran posypką? Lub wafelkiem?
-Naty z nim zerwała? Czemu?
-To on był z Naty?!- zdziwiła się moja przyjaciółka.
-A no tak, bo ciebie przy tym nie było- opowiedziałam jej wszystko od chwili gdy ich związek się zaczął.
-To pewnie dla tego był taki, trochę przybity... A wracając do ciebie- zwróciła się do mnie. -Musimy się jakoś dowiedzieć czy podobasz się Maxiemu...
-Ktoś musi to z niego wyciągnąć, tak żeby się nie domyślił o co chodzi...- mówiły na zmianę Alex i Fran.
-Na pewno nie Cami.
-No tak. To może...- powiedziała Włoszka patrząc na moją kuzynkę, po chwili zrobiłam to samo, a ona zauważyła nasze spojrzenia dopiero po chwili.
-O nie, nie , nie, NIE, NIE!
-Tak, tak, tak, TAK, TAK!
-NIE i koniec kropka!
-No, ale Alex posłuchaj. Maxi i Cami to najlepsi przyjaciele, praktycznie od zawsze! Ja nigdy nie byłam dla Maxiego tak ważna jak Cami, ale jak się z tobą zaprzyjaźnił to z tobą też zaczął spędzać dużo czasu! Więc zaraz po Cami, ty jesteś jego najlepszą przyjaciółką!- skończyła swój wywód Fran.
-No dobra- tak! Zgodziła się! Nie wytrzymałam i obie przytuliłam.- Ja już pójdę, bo może mi to trochę zająć. Jak tylko będę coś wiedziała to do was napiszę!
*Alex*
Nie wierzę, że się zgodziłam! No, ale się już nie wycofam. Jestem przed domem Maxiego. Okej, wdech, wydech i dzwonię. Po chwili otworzyła mi jego mama.
-O, Alex! Proszę wejdź!
-Dzień dobry, czy jest Maxi?
-Tak, jest w swoim pokoju.
-Dziękuję.
Poszłam na górę. Zapukałam do pokoju, na którego drzwiach były płyty. Usłyszałam ciche "proszę" i weszłam. Maxi leżał na swoim łóżku.
-Cześć Maxi.
-O Alex! Nie spodziewałem się tutaj ciebie.
-Tak... Słyszałam, że Naty z tobą zerwała...- powiedziałam i usiadłam na końcu jego łóżka.
-Tak...
-Jak się czujesz?
-Źle. Tym bardziej, że zerwała ze mną z głupiego powodu.
-Jakiego?
-No bo twierdzi, że przez cały czas patrzę się na Cami i że ona mi się podoba...
-A tak nie jest?
-N-n-nie.
-Maxi, jestem twoją przyjaciółką, może nie znam cię jakoś strasznie długo, ale mnie nie oszukasz. Powiedz szczerze, podoba ci się Cami?
-Nie... Tak... Nie wiem.
-Pomyśl, posłuchaj swojego serca. I odpowiedz, szczerze, nie musisz teraz, ale pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na mnie, Fran i oczywiście Cami- już chciałam wyjść, ale Maxi mnie zatrzymał.
-Alex, ty, ty masz rację.
-Y... - nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Podoba mi się Cami!
______________________________________________
Trochę krótki, ale cóż...
Postanowiłam, że do końca tego tygodnia będę, a przynajmniej postaram się pisać codziennie :)
Postanowiłam, że do końca tego tygodnia będę, a przynajmniej postaram się pisać codziennie :)
Mam nadzieję, że się wam podoba ;)
Weroniko w następnym rozdziale wykorzystam twój pomysł :D
Komentujcie, plis ;***
Jak zawsze rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Świetny rozdział. Szkoda, że już raczej nie będzie Naxi, ale to Twoje opowiadanie, więc nie będę narzekać. :D
OdpowiedzUsuńE X T R A rozdział jak zawsze. Maxi przyznał się, że podoba mu się Cami, aFran wie o uczuciach przyjaciółki. Rozdział boski
OdpowiedzUsuńGenialny rizdxiał. Hak zawsze. Maxi przyznał to że zakochał się W CAMI. MAM NADZIEJE ŻE DMSZYBKO BRĘDZIE SZYBKI ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuń